WITAMY SERDECZNIE NA NASZEJ STRONIE.
POWSTAŁA ONA ZE WZGLĘDU NA ” ŻYCZLIWOŚĆ” MODERATORA GŁOSU MIESZKAŃCÓW. KTO PRÓBOWAŁ TAM COŚ SKOMENTOWAĆ TO NA PEWNO SIĘ ZE MNĄ ZGODZI, ŻE PUSZCZA ON TYLKO TO CO MU PASUJE NIE DAJĄC SZANS WYPOWIEDZENIA SIĘ OPLUWANYM I PONIŻANYM (CHOCIAŻ SAM USILNIE DOMAGA SIĘ ODPOWIEDZI W NIEJEDNEJ KWESTII).
NIE JEST TO JEDYNY POWÓD. GDY POWSTAWAŁ GŁOS MIESZKAŃCÓW NA PEWNO WIĘKSZOŚĆ Z NAS MYŚLAŁA ŻE TO BĘDZIE STRONA POŚWIĘCONA NASZYM SPRAWOM I PROBLEMOM {CZYTAJ – WSZYSTKICH MIESZKAŃCÓW NASZEJ MAŁEJ GMINY}, A NIE TYLKO SKRZECZENIEM NIESPEŁNIONYCH SPOŁECZNIKÓW . OKAZAŁA SIĘ POD TYM WZGLĘDEM CAŁKOWITYM NIEWYPAŁEM.
SŁUCHAJĄC RÓŻNYCH WYPOWIEDZI WŚRÓD MIESZKAŃCÓW, POSTANOWIŁEM ZAŁOŻYĆ TĘ STRONĘ. MOŻE ONA SPEŁNI WASZE OCZEKIWANIA.
ZAPRASZAMY W TAKI RAZIE DO SYGNALIZOWANIA I KOMENTOWANIA RÓŻNYCH SPRAW, PROBLEMÓW NASZEJ GMINY NA TEJ STRONIE, [O ILE KOMUŚ UDAŁO SIĘ ZAMIEŚCIĆ TAM KOMENTARZ, W CO OSOBIŚCIE WĄTPIĘ. GDYBY TAK SIĘ DZIAŁO TO NIE BYŁO BY POTRZEBY POWTARZANIA TYCH SAMYCH KOMENTARZY TYLKO Z INNĄ DATĄ. NA TĄ SPRAWĘ TEŻ ZWRÓCONO WŁAŚNIE UWAGĘ]. PONIEWAŻ JEST TO PRACA SPOŁECZNA, A PRACUJĘ ZAWODOWO KOMENTARZE MOGĄ POJAWIAĆ SIĘ Z OPÓŹNIENIEM ZA CO OD RAZU CHCĘ PRZEPROSIĆ I MYŚLĘ ŻE NIE BĘDZIE TO AŻ TAKIM WIELKIM PROBLEMEM.
WYPOWIEDZI Z WULGARYZMAMI ORAZ W STYLU CYTOWANEJ STRONY NIE BĘDĄ BRANE POD UWAGĘ I NATYCHMIAST USUWANE.
“NADEJSZŁA WIEKOPOMNA CHWILA,…”
W ODPOWIEDZI NA PISMO adwokatiwona CYTOWANE PONIŻEJ, PROSZĘ O ZASTOSOWANIE SIĘ DO WYTYCZNYCH, PONIEWAŻ NASZA STRONA NIE MOŻE PRZEBIJAĆ OGLĄDALNOŚCIĄ STRONY SĄSIEDNIEJ, A I TU PRAGNIEMY PISAĆ TYLKO PRAWDĘ. JAK JUŻ KTOŚ WCZEŚNIEJ WSPOMNIAŁ PRAWDA NAS WYZWOLI. JAKO LUDZIE NIEDOUCZENI, [WEDŁUG AUTORA WSPOMNIANEJ STRONY] PRAGNIEMY SERDECZNIE PRZEPROSIĆ, JEŻELI WSPOMNIANY PAN POCZUŁ SIĘ JAKIMŚ WPISEM NIEPRAWDY URAŻONY. NA PODANY PRZEZ PANIĄ adwokatiwona MAIL dyrektoiwonka@wp.pl ZOSTAŁO JUŻ WYSŁANE STOSOWNE PISMO Z WYRAZAMI UBOLEWANIA W TEJ SPRAWIE, ORAZ POZMIENIANE NAZWISKA I IMIONA NA NASZEJ STRONIE, POZWALAJĄCE SKOJARZYĆ KOGOŚ Z TĄ OSOBĄ. JAK JUŻ BYŁO WCZEŚNIEJ WSPOMNIANE, JESTEŚMY [MIESZKAŃCY GMINY] TYLKO NIEUKAMI PO 1 KLASIE PODSTAWÓWKI I PEWNYCH FAKTÓW NIE MOŻEMY SAMI SKOJARZYĆ ZE WZGLĘDÓW OCZYWISTYCH I W PRZECIWIEŃSTWIE DO JAŚNIE OŚWIECONYCH PROSIMY, JEŻELI ZOSTAŁO JESZCZE JAKIEŚ SŁOWO LUB CYTAT NIEPRAWDY NARUSZAJĄCY DOBRE IMIĘ NIEPUBLICZNEGO PANA POTOCZNEGO, O WSKAZANIE GO W KOLEJNYM KOMENTARZU A MY OBIECUJEMY OD RAZU INTERWENCJĘ. Jeżeli w przeciągu 3 dni nie PODACIE konkretnych wpisów z nazwiska ,zawodu [prawdopodobnie jedyny w tej profesji ] i innych cech rozpoznawczych [aby być uczciwym, jakie to cechy, czy ktoś inny tych cech na pewno nie posiada ? ] , kojarzonych tylko i wyłącznie ze wspomnianym panem, to sprawę będziemy uważać za załatwioną pozytywnie. Serdecznie pozdrawiamy.
TERAZ PEŁNY CYTAT PANI ADWOKAT;
adwokatiwona
dyrektoiwonka@wp.pl
Szanowna Pani/Pan
Pan Józef Roman Potoczny nie jest osobą publiczną
Państwa nieprawdziwe ,szkalujące wpisy godzą w dobre imię mojego klienta
Sprawdziliśmy Państwa personalia i ich znamy
Na prośbę mojego klienta nie wniosłam sprawy karnej wobec was
Jeżeli w przeciągu 3 dni nie znikną wpisy z nazwiska ,zawodu i innych cech rozpoznawczych, sprawę będą mieć trudną do wybronienia .
Możecie Państwo ta informację ,zlekceważyć ,lub do niej się dostosować
My wiemy co w każdej sytuacji, co z tą sprawą zrobić
Wybór należy do Pana i Pani
OD REDAKCJI;
WYDANE ZOSTAŁO TO OŚWIADCZENIE, CHOCIAŻ NIE BYLIŚMY PEWNI CZY TO O TĄ OSOBĘ CHODZI [ NIE JEDNEMU PSU BUREK ] , DO TEJ PORY Z WPISÓW KIEROWALIŚMY SIĘ RACZEJ W STRONĘ PANA MAGISTRA . A TO NASZYM ZDANIEM KOLOSALNA RÓŻNICA.
Siemanko! Nie ma większej radochy niż ta, kiedy jakiś głąb zabiera się za komentowanie spraw, o których ma pojęcie raczej blade. Już ktoś tu pisał niedawno, że „Autorowi” i całej „stronie prawdy” hehehe… najlepiej wychodzą komentarze o pierdzeniu, motylach w brzuchu, gazach jelitowych itp. Ta tematyka zawsze go rajcowała więc dziwię się, że nagle zainteresował się uroczystościami szkolnymi. Może wzięło się to stąd, że nie posłuchał naszych życzliwych rad i nadal jak dawniej sadzi byki ortograficzne? Co prawda widać, że ktoś „nie koniecznie” bardziej kumaty poprawia jego bzdety, ale nawet interpunkcja i tym razem leży na łopatkach. Wzięło się toto za doradzanie mądrzejszym od siebie i za przykład daje sąsiednią gminę. Trafił jak kulą w płot. Tam zapowiadała się uroczystość z pompą na miarę igrzysk olimpijskich. Wszyscy liczyli, że goście z centrali przyjadą gremialnie, przywiozą wypasione prezenty dla szkoły, gminy, a nie pokazał się nikt z liczących się notabli. Czy warto zatem uprawiać włazidupstwo? Czyż nie lepiej liczyć na siebie, na swoje siły i możliwości? A nasza lokalna uroczystość? Było podniośle, religijnie i pięknie. Była telewizja, dopisali mieszkańcy, dopisała młodzież, księża z kilku parafii, bo też i patron nietuzinkowy. Tak było, a kundle mogą sobie tylko poszczekać; karawana i tak idzie dalej.
Już, już myślałem, że po tak długiej jak Wielki Post i dramatycznej dla nas wszystkich przerwie w działaniu „strony prawdy” nasz dzielny „Autor” odzyska siły psychiczne do dalszego prowadzenia krucjaty przeciw legalnie wybranej władzy gminnej i „wykuwania lepszej (dla siebie) przyszłości”. Bogać tam! Wiosna w pełni, przyroda w rozkwicie, a temu w głowę nic nie lepiej. Bredząc, odgrzewa stare kotlety, jak np. ten o braku stacji paliw. Pisaliśmy już kiedyś o tym, że Gmina nie otworzy takiej placówki, bo tego stanowczo zabrania prawo Może to zrobić każdy indywidualny obywatel, firma, ale nie Gmina. Jakoś „Autor” się nie kwapi, żeby taki biznes u nas rozwinąć? Pisać głupoty potrafi każdy głąb, nawet z tytułem „magistra dziennego”, cokolwiek to znaczy. Cóż, są ludzie, którzy nie chcą od Pana Boga ani rozumu, ani krowy takiej samej jak ma sąsiad, tylko żeby sąsiadowi ta krowa zdechła. Po raz kolejny grzebią w nocniku, myśląc, że to garnek z brylantami. Ciekawe, kiedy się kapną, że pomylili naczynia?
Zrobiło się cieplej, to wszelkiej maści żyjątka się budzą. Obudził się też … nie, nie! Nie żaden potężny ruch, to tylko sam „Autor” usiłuje rozliczać panią wójt gminy. Jakoś dawno nie zaczynał wpisu od „Pecunia non olet”., bo zapewne mu głupio. Z ostatniego biegu wydarzeń widać, że tę maksymę pokochała „władza z korzenia” i łyknęła nagrody, które teraz trzeba zwrócić. Nawet niejaka Becia przyznała sobie 65 tysiączków nagrody. Za całokształt oczywiście. Ciężko będzie zwracać, prawda? A jak przeżyje ten, co narzekał w TV, że przy 19 kawałkach pensji nie może dociągnąć do pierwszego? Myślę, że teraz jak tylko „Autor” znów zacznie rozliczać przedstawicieli naszej gminnej administracji, nie od rzeczy będzie krzyknąć jak Becia w Sejmie: „im się te pieniądze po prostu należały”!
No i znów świeże zmartwienie! „Autor” biadoli, że nikt mu nie chce wyjaśnić dlaczego gmina Zarzecze dostała na rozwój ekologicznej energii ponad siedem milionów dotacji, a Rokietnica niecałe trzy. Żyję tym tematem, bo się zapisałam i czekam na ciąg dalszy. Na spotkaniu wyjaśniono nam, że na każdego zainteresowanego jest przeznaczona konkretna kwota. To przemnożone przez ilość chętnych z gminy daje kwotę dotacji, ale pojmie to mądry człek , a dureń nie. Czy nie lepiej byłoby gdyby zabierał głos tylko w sprawach, na których się zna czyli na „puszczaniu bąków i motyli”? Zamiast mącić, powinien się „Ogarnąć i nie Uśmieszać”.
Wiedziałem. Czułem przez skórę, że „Autor” zbiera myśli, jak by tu walnąć z grubej rury tak, żeby pognębić wrażą władzę gminną, a przy okazji i „Rodaka z Tuligłów”. Nie kuma biedactwo, że akurat jego „myśli” powiewają wszystkim koło pośladków z lekkością puchu i „wymaścił” wpis – arcydzieło. Można z niego dowiedzieć się, że większość zmian w naszej ślicznej gminie zaszła dzięki takim tytanom intelektu jak on et consortes. Nie wiem dlaczego, ale wśród zasług „Autora” wymienianych z nieskrywaną dumą na tej niepowtarzalnej „stronie prawdy” zabrakło jego niewątpliwego udziału w zwycięstwie pod Grunwaldem, wynalezieniu penicyliny i odkryciu Ameryki. O tym, że wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię i obalił mur berliński wiedzą wszyscy. A prosiłem cierpliwie – nie mieszaj dopalaczy z lekarstwami na hemoroidy to nie będziesz miał takich odlotów. Nie pomogło. Mówiłem – „lekarz krajowy radzi: butapren szkodzi, denaturat też; odstaw jedno i drugie”. Widocznie nie posłuchał, no i proszę! Sparaliżował nawet pracę urzędu gminnego, bo ja zupełnie nieświadom grożącej katastrofy zachęciłem paru znajomych pracowników tej szacownej instytucji do poczytania kilku ostatnich „przemyśleń” „Autora”. Spowodowałem u nich niechcący taki rechot, że zanim przestaną się śmiać minie kilka dni, a przecież praca musi iść, urząd musi funkcjonować… Cóż jako doświadczony terapeuta mogę doradzić? Zainwestuj „Autorze” w słownik ortograficzny, no i weź stoperan – powinno pomóc.
„Chasłowa informacja”, „trzy krotnie wyższy”, „intelektulny”, „oniemal”, – nie, nie, to nie jest bredzenie chorego w malignie. To są najnowsze wynalazki „Autora” w dziedzinie języka polskiego /wpisy z jednego tylko dnia/. Mnie najbardziej podoba się nowatorskie podejście do słowa „HASŁO”, a Wam? Z powyższych przykładów wynika, że tzw. magistrom dziennym żadne zasady, prawidła języka ojczystego nie są potrzebne i mogą iść się …. rozmnażać. Słowo „oniemal” jak Wańka-wstańka wraca co chwilę i znów wypłynęło, więc chcąc być na bieżąco zaczęłam szukać jego znaczenia. Przekopywanie słowników nic nie dało, dopiero znajomy student powiedział mi, że jest to zupełnie nowe odkrycie naukowców z San Escobar, cud genetyki czyli skrzyżowanie buraka z młotkiem. Pojedyncze egzemplarze „oniemali” występują ponoć w przyrodzie tylko w naszym regionie. Cechą charakterystyczną każdego „oniemala” jest silne parcie na “fotel”, chorobliwe zainteresowanie grobownictwem, drogownictwem i „gazami jelitowymi”. Są też trudności w oznaczeniu płci, bo czasem występuje jako osobnik płci żeńskiej, a czasem męskiej. Sposoby rozmnażania i zwalczania tego szkodnika są w trakcie badań. I na koniec coś na wesoło czyli krótki cytacik z wpisu z 10 marca:
Trzeba to komentować? Myślę, że nie warto się „uśmieszać”.
Czepili się zacnego człowieka i kwiczą.Panie Magistrze tak trzymać…
Czasem, gdy ma się do czynienia z człekiem, który słabo kuma, używa się powiedzenia „tłumaczę jak krowie na miedzy”. Teraz, po przeczytaniu ostatnich wpisów na „stronie prawdy” widzę, że to porzekadło przyda się jak nigdy. „Autor” z uporem maniaka usiłuje przekonać ludzi inteligentnych, że to przez złe zarządzanie gminą, w ogólnopolskim rankingu nie jesteśmy już w „złotej setce”. Otóż kryterium /jednym z najważniejszych, obok innych/ w tym rankingu jest wartość inwestycji dzielona przez ilość mieszkańców. Zdarzyło się przed laty, że w naszej maleńkiej gminie zeszły się razem trzy inwestycje: gazyfikacja, wodociągi i kanalizacja. Podzielono toto przez ilość mieszkańców i nagle znaleźliśmy się w pierwszej setce najlepiej inwestujących gmin. Teraz już takich wystrzałowych inwestycji nie ma, no bo nie ma takich potrzeb, buldożery nie warczą, „potężny ruch” się budzi nadal powoli, życie biegnie normalnie więc nasz ranking ogólnopolski się zmienił. Czy teraz „Autor” zakminił? Jedynym ratunkiem jest budowa lotniska międzynarodowego na łąkach, fontanny na „rogatce” i beauty salonu dla psich i kocich piękności, najlepiej w Tuligłowach na tzw. Śmidowej”. Wszystko to być może, ale pod jednym warunkiem: wójtem gminy musi zostać nasz ulubieniec. Jest to „condicio sine qua non” i nie ma to tamto.
Halo, halo! Tu „Rodak z Hameryki”. Zostałem wywołany do tablicy, więc się zgłaszam. Zacznę od życzeń urodzinowych. Wszystkie stacje radiowe i serwisy informacyjne na świecie podają, że „Autor” ma dzisiaj urodziny, a więc drogi „Autorze” przyjmij i ode mnie życzenia długich lat w zdrowiu i działalności na niwie pisarskiej. Bez Ciebie świat byłby o wiele smutniejszy, a ja tak kabarety lubię ogromnie. To już nałóg, wiem ale wiem też, że dzień bez wejścia na „stronę prawdy” jest dniem straconym bezpowrotnie. Mam cichą nadzieję, że Cię usatysfakcjonowałem. Na Twoje pytanie „co on pije, że tak słodko pierdzi”? mam kilka odpowiedzi, ale nie chcę schodzić do Twojego poziomu, wrodzona kultura na to mi nie pozwala, bo to jednak przepaść porównywalna z wejściem na K2.
Ech, uśmiałyśmy się jak pszczoły i usmarkały po kokardki czytając dywagacje „Autora” na temat sportu. Ileż tam głębokiej myśli, ileż epokowych odkrywczych stwierdzeń! Trudno to jednym rozumem ogarnąć. Taki Einstein, Nobel czy Kopernik to cienkie Bolki przy „Autorze”. Tyle, że oni takich bzdetów nie pisali, więc nie są konkurencją dla „Autora”. On jest niepowtarzalny i dlatego po wsze czasy powinien zostać „zwycięscą” /korekta- proszę nie poprawiać!/. Gdyby tak jeszcze „strona prawdy” spróbowała chociaż raz napisać prawdę… Przykład ? Proszę bardzo! Niedawno ogłoszono ranking gmin naszego województwa za rok 2017 i nasza gmina znalazła się na sześćdziesiątym szóstym miejscu na prawie sto sześćdziesiąt gmin. Za nami są Chłopice, Roźwienica i mnóstwo innych, bogatych gmin. Jak to się ma do głupot wypisywanych w „Głosie Mieszańców”? Tak jak ich prawda o żonie sołtysa z Tapina i pogrzebie śp. Tadeusza do rzeczywistości. „Autor” jest niewątpliwie szczęściarzem, że nikt poważny, a tym bardziej pani Wójt nie czyta i nie traktuje serio tych bredni przypominających brzęczenie upierdliwej muchy koło pośladków lwa, Polskie prawo posiada instrumenty do ochrony dobrego imienia pomawianych osób, w tym urzędników, bowiem prawo jest jak plot – lew przeskoczy, wąż się prześlizgnie, a bydło zatrzyma. Ale znów stare przysłowie mówi, żeby czegoś tam nie ruszać, to nie będzie wydawać przykrego zapachu. I niech tak zostanie.
Już myślałem, że „Autorowi” opadły bocianie skrzydła i dlatego przez kilka dni „strona prawdy” wiała nudą, ale jednak nie. Myślał, myślał i wydalił. Jest trochę filozofowania o sporcie, trochę o drogownictwie, statystyce, no i oczywiście dużo o „pewnej Pani, która musi odejść”. Słownika ortograficznego rodzina jeszcze mu nie kupiła, zatem zaleca się, żeby dzieci nie czytały „stron prawdy”, bo nie będą wiedziały czy pisze się „zwycięsców” czy też „zwycięzców”. Tak sobie myślę, że te wszystkie jego dotychczasowe „zwycięstwa wyborcze” to kara Boża za plugawienie języka ojczystego. A propos plugawienia – wystroił się „Autor” w piórka jedynego przedstawiciela mieszkańców i przestrzega – uwaga! – „obrońców nieudolnej 20 lat rządzącej władzy przed szkalowaniem społeczności”. Jego inwektywy pod adresem nielubianych przez niego księży, czy też pod adresem przedstawicieli naszej gminnej, legalnie wybranej przez tę społeczność władzy nie są „szkalowaniem społeczeństwa”. A w życiu! Psychologia nazywa taki stan relatywizmem moralnym, albo machiawelizmem ale skąd „buractwo” może o tym wiedzieć?
I znów niepomyślne wiadomości, które mogą zdołować „redakcję strony prawdy”. Otóż na ostatnio odbytą sesję Rady Gminy zapowiedział się i przybył osobiście Starosta, żeby przekonać naszych radnych do potrzeby wsparcia Starostwa pożyczką z nadwyżki gminnego budżetu. Pewnie jego argumenty zabrzmiały przekonywująco, bo Rada, po przeanalizowaniu wszystkich „za i przeciw” w głosowaniu przyznała 250 tysięcy. Wesoła strona, co głosi tylko i wyłącznie prawdę najprawdziwszą, nabrała wody w usta i stoi jakby w rozkroku, bo nie wie, co z tym fantem zrobić, jak go opisać, żeby obrzydzić wredną władzę gminną. Zachodzimy w głowę, czy tak jest rzeczywiście, czy też może „redaktor terenowy” nie wytrzeźwiał jeszcze od niedzieli i stąd to opóźnienie.
Starzy Indianie powiadają, że „czym skorupka za młodu nasiąknie… itd.”. Tutaj nasiąkła nie całkiem za młodu, ale jednak trąci. Wszyscy doskonale pamiętamy zaloty „Autora” do partii, która miała bronę w nazwie. Przylgnął, wystartował z hukiem i uzyskał aż osiem setnych procent poparcia. Jednym słowem szał!. Lider tamtej partii miał jedną obsesję: „Balcerowicz musi odejść”. Minęło trochę czasu, „Autor” zmienił partię, skorygował poglądy i wybrał nowy cel, ale podobna obsesja została. Wyziera ona z każdego niemal wpisu i brzmi: „pewna pani musi odejść”. Ciekawe, czy kiedyś mu to minie?
To, że uzwojenie /obydwa zwoje/ u „Autora” jest przegrzane i nie pracuje, to wiadomo od dawna, ale żeby aż tak?! Właśnie wyczytałam na tzw. „stronie prawdy”, że pani Wandzia ze szkoły rozmawiała ponoć z panią Danusią, żoną sołtysa z Tapina. Hm… jak donosi źródło prawdy najprawdziwszej panie dyskutowały o tym, że pani Wójt się panoszy już ostatni rok, bo potem niewątpliwie będzie Ziutek “z korzenia”… hehehe. Ciekawe, czy rozmowa dotyczyła też kwestii kiedy „uczestniczeć” w pogrzebie śp. Tadeusza w piątek, czy lepiej może w sobotę. No skoro tak napisała „strona prawdy”, to jest to prawda nie jakaś tam materialna, ale objawiona. Drobny kłopot w tym, że zacny i szanowany sołtys z Tapina jest zatwardziałym kawalerem, żony jako żywo nie posiada i nie zamierza posiadać. To tyle w temacie, ale prosiłabym jeszcze „Autora” o wyjaśnienie znaczenia słowa „oniemal”. Co to takiego nieuku jeden?
Tak czytam tą stronę prawdy i myślę głupi czy mądry pisze i publikuje takie komentarze w tamtym roku było wycie bo Caryca chce dać Staroście 500 000 tysięcy, a teraz znów wycie czy radni dadzą te pieniądze bo jeśli nie to drogi do Rokietnicy nie będzie w dodatku ten Icek jest taki ciemny i nie wie że pieniędzy z tych dróg w pola nie można przeznaczyć na drogę powiatową, a po drugie te pieniądze województwo przyznaje w jesieni i tu bym dodał to określenie że mądremu wystarczy. Ale na wszelki wypadek kopiuję na tą drugą stronę.
No właśnie! Lepszego przykładu na „rozdwojenie jaźni”, jaki zaprezentował nam „Autor” trudno szukać nawet w podręcznikach dla studentów psychiatrii. Jeszcze kilka miesięcy temu rozpaczał, że nasza gmina chce pomóc finansowo staroście, a teraz leje krokodyle łzy, że pomogły inne gminy, a nasza nie i to będzie miało ujemne dla nas reperkusje. Oto kilka, /nieznacznie skróconych/ cytatów z tzw. „strony prawdy” z ubiegłego roku:
Porównajcie to z wpisem z tego roku:
No i macie gotową odpowiedź na pytanie ”kto tu rżnie głupa”. No, ale gdy się ma głowę pustą jak bęben Rolling Stones’ów, po której lata tylko jedna myśl: „jak się dorwać do konfitur” to trudno się dziwić. Widać, że Ziutek nie nadaje się już do naprawy – żaden serwis nie przyjmie.
Ku chwale naszej wspaniale rozwijającej się Gminy.
Nie wiem co za idiota pisał pod autorstwem wiekowej parafianki, która niby dużo widziała tylko skleroza ją żre, bo te Msze Święte nie były o deszcz tylko o urodzaje i jeszcze Ś.P. Ksiądz Karasiński takie odprawiał w rejonach do których został zaproszony. Plebania sama urosła – to widziałem na własne oczy tak jak i kościół na Woli, tylko że autor wtedy słuchał jak ksiądz pierdzi i nie zauważył niczego innego i tylko próbuje robić zamęt. Nie napisze ile bierze kościelny za usługę, podobno więcej jak ksiądz. Mam już swoje lata i takie mącenie to nic dobrego dla gminy nie przyniesie oprócz wstydu. Wiem że na stronie prawdy go nie opublikujecie dlatego kopiuję go na drugą stronę Rokietnicy.
Dawno już takich pierdołów nie czytałem, jak te na „stronie prawdy” pod adresem śp. ks. Karasińskiego. Czytam i płaczę ze wzruszenia. Byłem nastolatkiem gdy ofiarodawca z okolic Przemyśla przekazał parafii stalową wieżę, która do dziś służy jako dzwonnica, zatem znam szczegóły od ojca, który był wtedy w Radzie Parafialnej. Powstała kwestia przewiezienia tego kolosa do Rokietnicy. Znalazł się parafianin, który jeździł tzw. „podczołgówką” w Naftobudowie i przy pomocy kombinacji z kartami drogowymi przywiózł wieżę na miejsce. Usługa była gratis, jako jego dar dla parafii. Nie było to bezpieczne, bo komuna za takie coś wsadzała do paki. Jakież było zdziwienie członków Rady Parafialnej, gdy w rachunkach parafialnych znaleźli później pozycję „transport wieży – 5000 zł”. Poszli spytać o to śp. księdza proboszcza, a ten przyjął ich wyzwiskami i wyrzucił za drzwi. Ostatni z nich /nazwisko znane/ , który nie dość sprawnie opuszczał plebanię, zarobił jeszcze od księdza solidnego kopniaka w tyłek. No i co Ty na to „Autorze” z Bożej łaski? A nasz noblista Miłosz powiedział: spisane będą mowy i czyny.
Kto jak to, ale „Autor” jest mistrzem w robieniu rachunku sumienia. Oczywiście innym, nie sobie. W swym przedwyborczym szale wali jak kłonica na oślep, na lewo i prawo. Nic mu nie odpowiada, nic nie „pasi”. Jak zejdzie z księdza, to utknie na Piotrusiu czyli „panu kościelnym”, albo na którymś z sołtysów. Jak braknie pomysłu, to zawsze jest pod ręką nasza pani Wójt. Czasem nawet zacytuje coś z Onet-u. Ostatnio pod ksywką „wiekowa parafianka” wziął ponownie „na warsztat” byłego księdza dziekana, zatem nie obyło się bez mądrości o „pierdzeniu” i innych ciekawostek. Zapomniał przy tym, że ma udawać „parafiankę” i pisze: „nie spotkałem się…” itd. Oj Ziutek, Ziutek, ale z Ciebie filutek. Mówił mi znajomy z Tuligłów, że prawdopodobnie wpisów będzie teraz więcej, bo przyjechała taka jedna studentka. Ma wolne i jako drzewiej bywało, zajmie się „tfurczościo”. Zżera nas ciekawość, któraż to „Alma mater” kształci tak wybitnych znawców języka polskiego, ekspertów od księżego pierdzenia, cmentarnictwa, drogownictwa i ortodontów , czyli speców od szuflad w mordzie? Widać, rosną nam nowe kadry „magistrów dziennych” i to napawa nas nadzieją, że smutno nie będzie. Z bocianami czy bez, cabaret must go on!
SŁUCHAJ CIEMNOTO “AŁTOŻE”! O POGRZEBIE MUSIAŁEŚ SIĘ DOWIEDZIEĆ OD ZWIERZCHNIKÓW PARTII Z TAPINA, TYLKO CIĘ ŹLE POINFORMOWALI, GDYŻ POGRZEB ODBYŁ SIĘ DOPIERO W SOBOTĘ, A ZMARŁEGO TADEUSZA ŻEGNAŁO KILKA ORKIESTR, W KTÓRYCH ZA ŻYCIA GRYWAŁ . MUSZĘ CIĘ JEDNAK ZASMUCIĆ, ALBO LEPIEJ, ZDOŁOWAĆ, BO WŚRÓD TYCH ORKIESTR BYŁA NASZA “TULIGŁOWSKA”, A TERAZ GMINNA ORKIESTRA STRAŻACKA.
SENTENCJA, O ILE WIESZ CO OZNACZA TO SŁOWO, JEST TAKA:
KALI CHCE WŁADZY, BO RODZINA W POTRZEBIE,
PANIE, ALE MY NAPRAWDĘ, NIE CHCEMY CIEBIE.
LEPIEJ BIĆ POKŁONY WSZECHWŁADNEJ “CARYCY”,
NIŻ BYĆ BOCIANEM NA TWOJE TABLICY.
TU NIE BEJRUT, NIE IRAK,
NIE KAŻDY SIĘ ZACHWYCA.
ŻE RZĄDZIĆ NAMI CHCE SZWEJ,
NIE POTĘŻNA “CARYCA”.
PS. JEŚLI JEST CHĘTNY NA PRZETŁUMACZENIE TEKSTU “EDWARDA CO czuje kto to mógł napisać”, to byłbym wdzięczny, jeżeli napisze ten tekst po polsku. Od razu dodam, że otrzyma rozgrzeszenie, iż nie odda głosu na takiego nieuka. LEPIEJ zagłosować na “CZŁOWIEKA” JAKO OSOBĘ, NIŻ PARTIĘ. BO CZŁOWIEKIEM JEST SIĘ ZAWSZE, A PARTYJNYM STAJE SIĘ TYLKO WTEDY, GDY MA SIĘ INTERES, SZCZEGÓLNIE GDY TA PARTIA WYGRYWA W SONDAŻACH.
Nie ma chyba nic bardziej śmiesznego niż sytuacja, gdy głąb weźmie się za komentowanie rzeczywistości., która go przerasta. Recepta głąba na wpis jest prosta: podeprzeć się autorytetem /w tym przypadku pan Edward Jakubas/, potem zacytować jako swój jakiś wierszyk /tym razem przepisany z Onet-u, a opublikowany rok temu z okazji śmierci amerykańskiej wokalistki/ i już jako „Autor” można błysnąć na tzw. „stronie prawdy”. Szkoda, że nie wie iż w języku polskim nie ma słowa „uczestniczeć”, a słowo „z pod” pisze się zupełnie inaczej. Jeszcze tylko z sufitu wziąć datę pogrzebu śp. Tadeusza i gotowe! Aż dziw bierze, że przy okazji nie zamieścił ulubionej informacji o zarobkach „naszej Pani Wójt”.
Żal mi. Tak zwyczajnie, po ludzku żal mi Ziutka i jego sekty, ze tak ich wszyscy olewają. Gdy się czyta płomienne apele zamieszczane od czasu do czasu na „stronie prawdy”, to aż serce ściska, że nikt się nie przejmuje tym, co oni tam nabazgrzą. Przyczyna może być prozaiczna – trudno z tego bełkotu wyłuskać sens. Żeby nie być gołosłownym zacytujmy memorandum z wczoraj:
Konia z rzędem temu, kto potrafi powiedzieć w jakim to jest języku, bo po polsku na pewno nie. Drogi „autorze”! Nikt nie „kupi” takiej paplaniny – chyba Twoi wierni wyznawcy, ale też wątpię . Może spróbuj w przedszkolach? Wynurzenia dyletanta z wyobraźnią kołchoźnika naprawdę nikogo nie interesują.
Byłem wczoraj na opłatkowym spotkaniu sołtysów z całego powiatu, które miało miejsce w Tuligłowach. Przybyło na nie blisko 150 osób. Oprócz włodarzy poszczególnych sołectw obecni byli również parlamentarzyści (wiadomość dla „Autora” – z PIS-u też byli – jakby co), starostowie powiatu, niektórzy naczelnicy gmin, przedstawiciele policji, radni i działacze lokalni. Uroczystości rozpoczęły się Mszą św. w Sanktuarium, a potem w świetlicy rozpoczęła się część robocza. Lista gości chętnych do zabrania głosu była iście imponująca. W trakcie wystąpień zabierający głos podkreślali, że są pod wrażeniem zmian, jakie widzą w naszej gminie, a w szczególności w Tuligłowach. Z małej, zapyziałej podkarpackiej wioseczki wyrosło sołectwo, którego nie powstydziłaby się żadna gmina. Podczas uroczystego obiadu, po odmówieniu modlitwy, którą poprowadził ksiądz Mariusz – kustosz Sanktuarium, był czas na przełamanie się opłatkiem i rozmowy indywidualne. Znamienici goście mieli okazję wysłuchać koncertu kapeli „Rokiecianka”. Nasi gminni artyści zebrali zasłużone rzęsiste brawa i zaproszenia do występów w innych gminach. Rolę gospodarzy pełnili oczywiście pani Wójt Gminy i sołtys wsi Tuligłowy, pan Marian Mazurek. Trzeba przyznać, że spisali się znakomicie. Doglądali wszystkiego, znaleźli czas żeby zamienić choćby kilka słów z każdym i sprawili, że goście czuli się tam wyjątkowo dobrze, co podkreślano przy pożegnaniach. Brawo, bravissimo!
I jak się mają do tej informacji głupkowate wpisy na „stronie prawdy”? „Autor” nie miał jeszcze czasu na oplucie tego wydarzenia, ale wszystko jeszcze przed nami. Chyba w tej chwili składa zdania, potem ktoś z gimbazy mu to poprawi, a i tak byków nasadzą co niemiara. Jak na razie zdążył wyartykułować pretensje do wyborców, że wybierają do władz ludzi, których znają i są pewni, że się nie zawiodą na nich, a chore ambicje „autora” mają gdzieś. Wyzywa szanowanych obywateli od nieuków, ograniczonych, a sam świeci swoim pustostanem jako ta gwiazda najprzedniejsza. Oto cytat z „Autora”:
Wynikało by z tego, że wszyscy ci, co tak chwalą postęp w naszej gminie, a znają ją od lat choćby z racji pobytów na uroczystościach religijnych /w tym także parlamentarzyści z PISu/ mają zryte berety i są ślepi. Cóż można „Autorowi” polecić? Chyba tylko wizytę w „Castoramie”. W dziale ”narzędzia” powinien wybrać jakiś gumowy młotek i „pierdyknąć” się nim w czółko. Gdyby nie pomogło, czynność należy powtórzyć.
Świat na chwilę zamarł z przerażenia, giełda nowojorska się zachwiała, a krowy przestały dawać mleko gdy z Internetu zniknęła na kilka dni tzw. „strona prawdy” Lądowanie na Marsie przy tym wydarzeniu to maleńki pikuś….Okazało się, że denerwowaliśmy się niepotrzebnie, bo „Autor” tylko sprzątał trochę Internet ze swoich bzdetów i już kwitnie jak dawniej. Ufff! Jakże nam ulżyło. Kampania wyborcza w pełni więc towarzycho uznało, że trzeba by się trochę ogarnąć, czyli usunąć co bardziej kompromitujące wpisy. I tak np. zniknął przecudnej urody post z 12grudnia2017. /wczoraj jeszcze był, dzisiaj już go nie ma/.Oto on:
Wot kulturnyj narod! Widać, że ferajna po naradzie postanowiła poprawić nieco swój wizerunek. Nie na wiele się to zda, bo mleko się już rozlało i ludziska widzą kto zacz. Strony wyczyszczone do zera, ale my mamy w archiwum setki takich kwiatków i nie omieszkamy od czasu do czasu przytoczyć coś smakowitego. No chyba, że podciągną się z kulturą języka polskiego, w co wątpimy mocno. Nie muszą się przy tym zbytnio śpieszyć; mają na to przynajmniej dziesięć lat, bo tyle wg nowych przepisów będą trwały kadencje naszej Pani Wójt, /jeżeli zdecyduje się kandydować., a potem się zobaczy. No to nara!
Ręce opadają, gdy się przegląda codzienną prasę. Zaledwie wczoraj pisaliście o śmierci pobitego niemowlęcia z rozbitą głową, a już dzisiaj w Brwinowie koło W-wy policja aresztowała matkę i ojca uduszonej w niedzielę tuż po porodzie dziewczynki. Dwoje pozostałych dzieci trafiło oczywiście do domów dziecka. Tatulo, jak przystało na ojca rodziny oczywiście nawalony, mamuśka trochę trzeźwiejsza, ale nie wiadomo czy z „pincet plus” coś się jeszcze uchowało poza pustymi butelkami, czy pogrzeb dziecka też będzie na koszt Państwa. Z relacji prokuratora wynika, ze „rodzice” też będą mieli zapewniony państwowy wikt i pokoje ze stalowymi firankami.
I znów następne dziecko, czteromiesięczna dziewczynka z rozbitą główką zmarła w szpitalu. Rodzice nawaleni jak stodoła po zbiorach aresztowani, a dwójkę starszych, głodnych dzieci zabrała policja do bidula. Które to już w ostatnim czasie maleństwo bestie zwane rodzicami wysłały na tamten świat? To kolejny przykład działania „pińcet plus”, czyli kupowania elektoratu. A zlikwidować wszelkie zasiłki, dotacje na kopulacje i głodem zmusić to bydło rozpłodowe do podjęcia pracy! Bezzębne matki-alkoholiczki kryte przez swoich zmieniających się konkubentów żyją z naszych podatków, a picie i prokreacja to ich główne zajęcie. Dla nich “pińcet”, dla ich dzieci darmowe kolonie z MOPS-u, bezpłatne obiady w szkole, stypendia, podręczniki itd. a Ty tyraj na podatki i utrzymuj to badziewie. Rośnie kolejne pokolenie bezrobotnych leni na zasiłkach i bubli genetycznych po prymitywach. Wielodzietna hołota niech sama utrzymuje swoje fermy rozrodcze! Tylko trzy rodziny wielodzietne na dziesięć dają sobie radę, a pozostałe można określić jednym słowem – patologia. Tak wychwalana polityka prorodzinna, promująca wielodzietność polega na rozdawaniu kasy za robienie dzieci. Bezsens! Korzystają na niej w większości rodziny, które wychowają następne pokolenia nierobów, tracą natomiast na tym wartościowi, uczciwie pracujący obywatele obarczani na każdym kroku jakimś podatkiem. Gdyby zamiast pieniędzy oferowano np. darmowe miejsca w przedszkolu, bony żywnościowe, lepszą opiekę medyczną w szkole, przejazdy środkami lokomocji, to pomoc nie byłaby „przelewana”, a docierałaby do dzieci.
Wystarczyłoby uzależnić wypłatę “pińcet plus” od tego czy beneficjent podjął pracę i po problemie. Nie pracujesz – nie dostajesz.
Jesteśmy pod wyraźnym wrażeniem! Widać, że „Autor” czyta uważnie nasze posty bo próbuje w ramach kampanii wyborczej „smędzić” coś o rozwoju gminy, zaszłościach, próbuje włazić bez wazeliny księdzu proboszczowi, żeby złagodzić niemiłe wrażenie po wpisach, że „nie tak miało być, a jest tak samo”. Najweselsze jest to, że nie znając języka ojczystego /dwa cytaty/:
oraz
Rąbnął cosik niby z angielska. Popularny ostatnio Nordic walking czyli łażenie z kijkami to po ichniemu „wordin łoking”. Absolutnie nie da się ukryć, że zapachniało Zachodem, wielkim światem i trochę jakby słomą z butów.
Pan Prezydent podpisał nową ordynację wyborczą, zatem warto zacytować, co rok temu pisano na tzw. “stronie prawdy:
Nas najbardziej rajcuje ten 1000%. No i cała nadzieja runęła jak domek z kart.
No i zaś Ziutek ma z głowy dwie kadencje czyli teraz dziesięć lat, Jak on to przeżyje?! Może w międzyczasie podciągnie się z języka ojczystego, ,bo wstyd przynosi swojej nauczycielce ze szkoły podstawowej? Jakąś myśl lotną miał zapewne, ale wyszło mu “czyś biust”, zamiast “czyjś”. Nas to nie dziwi, a Was?
Aż się prosi zacytować “Siarę” z kultowego filmu: “no i wylądował w PIS-du”!
Myślicie, że nam odbiło? Nie, nie! A w życiu! To tylko króciutki cytacik z tzw. „strony prawdy”. Co jakiś czas ukazuje się taki wpis, przeważnie okraszony przy okazji błędami ortograficznymi, my czekamy, ślinimy się z ciekawości, a tu nic, artykułu niet. Oto kilka przypadkowo wybranych fragmentów, które „Autor” był łaskaw zamieścić: /pisownia, styl i interpunkcja oryginalne/
„Autorze” nie bądź okrutny! Zaspokój naszą ciekawość, bo uwielbiamy Twoją twórczość.
Oj Oj zaczyna się się dziać zaczyna się uczyć dzieci nienawiści do przeciwnika politycznego i jak totalni namawiają rezydentów tak w naszej Gminie zaczyna się od dzieci zbierać podpisy na jakieś boisko którym tak na prawdę nie są zainteresowane dzieci tylko autor bo kiedy jadę przez wioski naszej Gminy to jakoś nie zauważam zainteresowania dzieci grą w piłkę a z rana na boisku można nazbierać trochę butelek i śmieci.Tak że nie zatruwajcie dzieci chorobliwym zdobywaniem władzy kłamstwem i oszustwem za wszelką cenę.
Czego się ekologu spodziewałeś po tej ferajnie? Kultury politycznej? Zasad fair play? Zapomnij!
Tam obowiązuje zasada „po trupach do celu”. Potężny ruch nie dał się obudzić, bociany nie pomogły, głupawe hasła na prześcieradłach też nie, więc tym razem padło na dzieci. W całym cywilizowanym świecie opozycja stara się przekonać wyborców programem, pokazaniem kierunków działania, jakimiś ofertami dla społeczeństwa, a u nas? „Dziekan co pierdzi”, „samiec Alfa z Pewli”, „wójtowa jak dojna krowa” „Władek z szufladą w mordzie” itd. Itp., itd. Miesza się z błotem księży, sołtysów i ludzi którym jeszcze chce się cokolwiek robić dla lokalnej społeczności. „Autor” goni w piętkę i ma objawy odstawienia leków czyli plecie bez sensu, byle obrzydzić legalnie wybrane władze gminy. Tylko czekać jak mu jeszcze puszczą zwieracze i wyjdą pryszcze. Tak niewątpliwie będzie po ogłoszeniu wyników jesiennych wyborów. Założymy się?
Właśnie taki sam komentarz pisałem na stronie prawdy ale nie wpuścili.
Wydawałoby się, że ludzie mądrzeją z wiekiem., jednak „Autor” zatrzymał się chyba rozwoju w dniu narodzin. Jest jeszcze możliwość, że później zamienili się z mopem na mózgi, ale nie jestem pewna czy zaawansowana medycyna radziecka zna takie przypadki. Skąd takie wnioski? Ano, ogłoszono na „stronie prawdy” kto jest winien temu, że „pewna pani” /tak teraz „Autor” po bolesnej nauczce określa naszą panią Wójt/ tak długo piastuje zajmowane stanowisko. Oczywiście winni są głupi wyborcy, sitwy, cykliści, kosmici, znajomy królika i jeszcze paru innych. Zajrzałam do archiwów PKW i tam napisano, że frekwencja w naszej gminie wyniosła w ostatnich wyborach 59,018 procent,. Z tej ilości ponad 60 procent głosowało za obecną władzą. Czyżby, jak sugeruje „Autor” aż tylu mieszkańców to ciemnota nie potrafiąca rozeznać, co dla niej dobre, a co nie?. To tak jakby rozsypać perły przed wieprze. Perłą jest oczywiście ten, co tak bardzo cierpi, że go wyborcy mają gdzieś, bo uzyskał raptem kilkanaście procent. Jako ciekawostkę możemy podać, że startując wcześniej w innych wyborach z ramienia partii, która miała „bronę” w nazwie uzyskał imponujący wynik 0,08 procent. O tej partyjce mówił zresztą prezes Jarosław, że „nie wolno rozmawiać z ludźmi o marnej reputacji”, dlatego zastanawiamy sie, czy i od kiedy reputacja tego wieczystego kandydata na wójta się poprawiła na tyle, żebyśmy mogli traktować go poważnie? Odpowiedzi oczywiście nie spodziewamy się.
No i wykrakaliście! Narzekania, że na „stronie… hehehe… prawdy” zastój, a tu proszę – „Autor” się rozpędził i klepie wpisy jak najęty. Wiele sensu w nich nie ma, błędy takie, że aż zęby bolą, ale ile w nich pragnienia żeby ziścił się „sen o potędze”, żeby dorwać się do konfitur, żeby obsadzić gminne stołki swoimi „miśkami” ! Głowa mała, a elektorat ma to gdzieś. Nastał rok wyborczy zatem należy spodziewać się wzmożonej aktywności „Autora”. Na pewno wrócą zdjęcia z prześcieradłami, wykaz zarobków pani wójt, przydadzą się „prochy przodków”, zdjęcie PRL-owskiego działacza z betonowym krzyżykiem w dłoni itp. Ciekawe czy jak “Wańka – wstańka” pojawią się znów: „samiec alfa” z Pewli, „dziekan co pierdzi”, róża co rozsiewa woń wiary i jeszcze parę innych, równie smakowitych porównań. Zobaczymy.
Uff! Wyraźnie mi ulżyło. Na „stronie prawdy najprawdziwszej” wiało nudą i już się martwiłem, że „Autor” nie może myśli zebrać, ale jednak zebrał i wydalił. Powstało dzieło na miarę jego intelektu, ale nic na to nie poradzimy. Te typy tak mają. W życzeniach noworocznych np. widzimy taki rusycyzm – kuriozum : „małżeństwom aby nie przeżywali goryczy rozstania”, potem jeszcze „życzmy sobie wzajemnie wszelkiego najlepszego”. Piękne, prawda? O interpunkcji nawet nie warto wspominać. Kto takim bęcwałom dał świadectwo ukończenia szkoły podstawowej? Nawołuje „Autor” aby w tegorocznych wyborach głosować na niego, bo tylko on zagwarantuje, że zapanuje powszechna szczęśliwość, a pacjent będzie człowiekiem a nie numerem PESEL Do kogo ta gadka? Chyba do takich mądrali jak on.
Właśnie wróciłem ze szpitala w Przemyślu i pilnym skierowaniem na oddział kardiologii mogłem się podetrzeć, bo miejsc nie ma i nie wiadomo kiedy będą. Ja jeszcze żyję, ale mniej szczęścia miał pacjent, który tuż przed świętami też został skierowany na tamtejszy oddział kardiologiczny. Zbadano go, ale nie przyjęto z braku miejsca i wykitował na ulicy. Pisze o tym regionalna prasa. Prokurator i grabarz, ksiądz i organista mają zajęcie, ale ojca rodziny już nie ma wśród żywych. Nic to! Ważne, że odpowiedzialni za tę sytuacje trwają w samouwielbieniu. Ziutek też.
Zaiste rację ma „Autor” pisząc: /cytuję/
Składnia i interpunkcja oczywiście oryginalne. Kilka dni temu pisaliśmy o wyborach uzupełniających w gminach na północy kraju, gdzie PIS poniósł klęskę. Przed świętami Bożego Narodzenia odbyły się wybory uzupełniające w Lubaczowie i w Jaśle. W obydwu przypadkach kandydatki popierane przez PIS elektorat odesłał do oślej ławki. Pisze o tym całą regionalna prasa, a “Autor” jakoś nie.
.
Łomatko! Nie wiem jak to się stało, ale przegapiłem wpis z lata, a przecież zasługuje na szczególne wyróżnienie jak zresztą większość na „stronie prawdy”. Zacytujmy więc:
Wynika z cytatu, że „Autor” ostrzega złodziei i oszustów żeby:….no wlaśnie…. tutaj się zagubiłem. Nie wiem czy chodzi o to żeby nie „kopiować” drzewa, czy może żeby nie „kopować” drzewa”? Martwię się, bo nie wiem czy może „Autor” nie sugeruje aby, żeby broń Boże nie kopulować, a ja tak to lubię. Zwłaszcza na „skrzywdzie”.
Na marginesie dodajmy, że „drzewo” rośnie, ma liście lub szpilki, a koło „Eskaeru” sprzedają „drewno”. Powtórzę: „drewno: „ magistrowie dzienni”, zrozumiano?
Ech, usmarkałam się po kokardki kiedy podkusiło mnie zajrzeć na kabaretową stronę prawdy. Wielkimi literami tnie po oczach tytuł : „TRUMF PRAWDY NAD KŁAMSTWEM” i kilka zdań dalej : „Laury w kategorii gmina wiejska przypadły w udziału Trzebownisku”. Takich perełek języka polskiego nie widziałam już dawno. Myślę, że dla takich „naukowców” i znawców naszej ojczystej mowy jak „Autor” powinien być wymyślony trudniejszy sposób rozmnażania, bo tyle byków w zaledwie dwóch zdaniach prostych nasz język nie udźwignie. Moim zdaniem powinna wyjść ustawa, żeby takich ćwoków karać za permanentne kaleczenie języka polskiego, choćby pretendowali nawet do urzędu wójta.
Hi, hi, hi…jestem za, a nawet za, żeby ćwoki pisały dalej tak jak piszą, bo radochę z tego ma nie tylko pospólstwo, ale i kabareciarze Przecież takich słów jak “trumf”, “papierz”, “dżewiec z kośićoła” i “dóżo” innych, jeszcze piękniejszych nie znajdziesz nigdzie poza “stroną prawdy”. Tak trzymać! Nasz język ojczysty moze jakos to zniesie, ale dla elektoratu to wyraźny sygnał o poziomie inteligencji, wykształcenia, oczytania, kultury osobistej i ogólnej wiedzy “Autora”. Nie pomogą przeźroczyste urny, komisarze partyjni i nachalna, wręcz chamska czasami, siermiężna propaganda na “stronie prawdy”. Lud swoje wie.
Jest takie piękne sformułowanie “ojczyzna – polszczyzna”. W wydaniu “Autora” wychodzi: “ojszczyzna – polszczyzna”, bo to taki to poziom.
Kto kogo ”ośnieża”?Jak można być takim debilem? Tam gdzie sypie ”marunia” to ok a gdzie goście co ich w h… towarzystwo zrobiło to żle,ale cóż dekle i tak nie zrozumią ….
Jak tradycja, to tradycja, zatem cytat z tzw. „strony prawdy”: „To , że nie ma stacji paliw w Rokietnicy , to jest wina tylko i wyłącznie Wójta.” /składnia zdania i interpunkcja oryginalne!/ „Autor” zdaje się tkwić mentalnie w PRL-u i ówczesne kanony gospodarki socjalistycznej siedzą mu w głowie , bo tak uczyli go na WUML-u. /dla młodszych: „wieczorowy uniwersytet leninizmu i marksizmu”/. Zapomniało biedactwo, że nastąpiła transformacja i mamy kapitalizm. Na tej zasadzie każdy kto ma możliwość i pomysł otwiera biznes np. stację paliw. Trafił się u nas człowiek, który otworzył taką stację paliw w starej bazie SKR, ale niestety zbankrutował. Przyczyny? Na uboczu, stara infrastruktura, włamania, brak odpowiedniego zaplecza socjalnego itd. Pewnie taki interes przy głównej drodze, czynny całą dobę, z myjnią i sklepem z alkoholem miałby sens. Jest tylko kilka „ale”. Następna stacja z prawdziwego zdarzenia jest oddalona zaledwie o 10 km. Przez naszą gminę przejeżdżają setki przybyszy ze wschodu i taka stacja byłaby łatwym łupem dla potencjalnych złodziei i bandytów, a najbliższy komisariat Policji, czynny całą dobę mieści się w Jarosławiu. Może „Autor” zechce zapytać wójta w Chłopicach, albo w Roźwienicy dlaczego nie otwierają u siebie takich biznesów? Nie wiem jak Wy, ale ja sobie nie życzę, żeby Gmina inwestowała pieniądze z moich podatków w niepewne interesy. I choćby „Autor” występował jako „ja” czy też jako „czytelniczka”, łatwo poznać czyje są te nieporadne, koślawe zdania. Jako pracownica służby zdrowia rutynowo zapytam : Ziutek, a stolec już dzisiaj był?
Niesamowity jest ten nasz mędrzec, czyli „Autor”. W każdej sprawie ma swoje zdanie na wszystkim się zna, ba ! nawet filozofować potrafi. Co prawda nie wie chłopina, że nie ma powiatu rokietnickiego w naszym regionie, jest tylko jarosławski /wide wpis z dnia 07 grudnia/, nie wie też biedactwo, że słowo „dóżo” pisze się zupełnie inaczej /ten sam wpis/, ale zastanawia się dlaczego tajemniczy „ktoś” /wiadomo; pani wójt/ nie startuje w wyborach „dla dobra swojego środowiska”, tylko ma czelność być wybieraną w naszej gminie. Jak na razie przez pięć kadencji. No właśnie! A teraz odwróćmy pytanie: dlaczego jeden taki, napalony gostek aż przebiera nogami, żeby go wybrać, kalendarze z bocianami rozsyła, plecie androny na tzw. „stronie prawdy”, a ludziska swoje… won!…i wybierają „pewną panią”. Podpowiadamy –dlaczego: „dla dobra swojego środowiska”. Wiemy, że władze gminy myślą o rozbudowie placu zabaw dla dzieci obok remizy i będzie potrzebny facet do pchania karuzeli. Może to jest pomysł dla niego? „Dóżo” nie zarobi, ale zawsze może liczyć na „obrywki”.
Najpierw oczywiście cytat: WŁADZA MUSI BYĆ NOWA Z KORZENI PiS
Po cytacie śpieszymy z informacjami z cyklu „co słychać? Otóż w gminie Kozłowo /warmińsko-mazurskie/ oraz w gminie Nowogród /podlaskie/ odbyły się przedterminowe wybory na wójta i burmistrza. Zwyciężyli kandydaci z różnych opcji politycznych zdobywając ponad sześćdziesiąt procent głosów. Kandydatów PISu poparła chyba tylko rodzina np. w Nowogrodzie tylko 3,5 % uprawnionych do głosowania mieszkańców. Czyż nie miał racji nasz podkarpacki geniusz, czyli „Autor” pisząc, że „potężny ruch się budzi i ludzie nie dadzą się już dłużej ogłupiać”?
Coś jakby lekko przytkało „Autora” i jesteśmy zaniepokojeni, bo wieje nudą ze „strony prawdy”. To co najbardziej go podnieca, to zarobki pani w wójt. Nie zająknie się przy tym, że np. pani, która od niedawna zasiada w radzie nadzorczej naszego głównego ubezpieczyciela zarabia ponad 90 tysięcy miesięcznie, a jej kompetencje to znajomość programu jedynej słusznej partii, że pensja jednego z członków niesławnej wycieczki do Hiszpanii wynosi nieco ponad 750 tysięcy rocznie, że położna na Pomorzu zasiada w innej radzie spółki skarbu państwa w branży paliwowej z pensją 65 tysięcy miesięcznie, kompetencje jak wyżej, że ostatnio posłom i senatorom podniesiono tzw. ryczałt mieszkaniowy o 300 złotych miesięcznie, czyli z 2500 na 2800 zł, a wszelkie pytania dziennikarzy o uzasadnienie napotyka milczenie. O zarobkach “Miśka” plus limuzyna i kawa gratis nawet nie warto wspominać. Co podniesiono emerytom? Ceny masła, węgla, gazu, prądu, paliwa, lekarstw itd. Podniesiono też emerytury. Niektórym nawet o niecałe 3 /słownie: trzy/ złote. Te wszystkie „rewelacje” są ogólnie dostępne w codziennej prasie. O tym „Autor” milczy, ale dostaje orgazmu gdy wylicza /nie najwyższe zresztą/ zarobki szefowej Gminy.
Popatrz wykształcony trzeźwo myślący mieszkańcu co się u nas dzieje, XXI WIEK, NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z TYM, ŻE ‘ CPN: W Rokietnicy ZBANKRUTOWAŁ. Kto chce, to znajdzie ogłoszenia na “OLX-sie. Opony “NALEWANE” sprzedaje główny Tuligłowski kierownik. Sam kupił? czy tak jak jak słyszałem o chłodziarce do “STRAŻY POŻARNEJ” PRZEJĄŁ, BO BYŁ STAŻEM NAJSTARSZY? Cholery przez debili z ” Głosu popaprańców” można dostać Pasował by tu PROKURATOR, A I “CPN” BY SWOJE Z NAWIĄZKĄ ODZYSKAŁ..
Byłam dzisiaj u nas w Tapinie na pięknej, wzruszającej uroczystości z okazji 99 rocznicy odzyskania niepodległości. Sala świetlicy pękała w szwach. Widzowie siedzieli nawet na dostawkach w korytarzu. Młodzież przeszła sama siebie i pod okiem swoich nauczycieli przygotowała widowisko na najwyższym poziomie. Oklaskom nie było końca. Potem wystąpiła Gminna Orkiestra Dęta z solistami. Oprócz tego pani dyrektor szkoły przygotowała podręczne śpiewniki z tekstami pieśni patriotycznych z tamtego okresu i widzowie mogli sobie pośpiewać z orkiestrą. Ej, było czego posłuchać. W niejednym oku zakręciła się łza… Uderzyło mnie jedno; na tych pięknych uroczystościach zabrakło tych krzykaczy, co mienią się być „prawdziwymi patriotami”. No cóż… jak się ma IQ mniejsze niż średnio pijana małpa, to nie pomogą gęby wypchane frazesami pseudo- patriotycznymi, prześcieradła upstrzone głupawymi hasłami i bajeczki o „potężnym ruchu co się budzi” i obudzić się nie może. „Ciemny lud” jak to powiedział niejaki Kurski, tego nie kupi.
W całej Polsce rusza akcja PDPZ /Pomóżmy Dzieciom Przetrwać Zimę/ pod patronatem Pani Prezydentowej. Tzw. „strona prawdy” oczywiście nawet się nie zająknie na ten temat, bo wg nich rodziny ubogie są tylko w naszej gminie, a czyja to wina oczywiście wszyscy wiemy. Dopiero zmiana na fotelu wójta /najlepiej na Ziutka/ może sprawić, że wszyscy w gminie będą młodzi, zdrowi, przystojni i bogaci. Gminnymi potokami popłynie mleko a w tych większych to nawet i miód. Trochę co prawda zapowiadana zmiana przepisów wyborczych „Autora” zaskoczyła, ale nadzieję ma.
Sprawni intelektualnie inaczej znowu lamentują, że nikt nie chce dać im odpowiedzi na pytanie skąd wzięło się twierdzenie iż cmentarz w Rokietnicy jest komunalny. Po pierwsze ich pisanina powiewa każdemu koło pośladków, a po drugie, jak są ciekawi niech idą do Gminy poczytać decyzję wojewody podkarpackiego z 1990 roku w tej sprawie, ale czy zmądrzeją? Przypuszczam, że wątpię. Nie możemy też bez echa pozostawić dramatycznego pytania „Autora” dlaczego nie ma publikacji protokołu z sesji Rady Gminy z dnia 25 października br. Też nikt nie odpowiedział, więc my wypełniając tę dotkliwą lukę, z całą powagą odpowiadamy: a goowno Cię to obchodzi! Jednocześnie deklarujemy, że jeżeli takie odpowiedzi satysfakcjonują „Autora”, niech śmiało powie, a zawsze spełnimy jego marzenie. Mamy ich jeszcze kilka w zapasie. Informacja o przebiegu sesji oczywiście jest na stronie Gminy, ale warunkiem „ogarnięcia” tematu jest umiejętność czytania ze zrozumieniem, co w przypadku „magistrów dziennych” nie zawsze idzie w parze.
dajcie im dalej mówić…to wystarczy…ngtnś
Też tak myślę. Nie tylko mówić, ale niech również piszą, bo to dopiero jest cyrk na kółkach czyli mamałyga.
Ogłoszenie: Sprzedam tanio debila który na swojej stronie w chamski sposób usiłuje opluć mnie, naszych współmieszkańców i sąsiadów z Tapina. W pakiecie dodam gratis używaną plandekę do Stara 28, tylne koło z przerzutkami do damki „Ukraina” i namiary na jedną niezłą wytwórnię „koniaku z kukurydzy”. Każda oferta będzie zaakceptowana. Jeden z eksponatów można obejrzeć w redakcji “strony prawdy”. Gwarancja, że nie pierdzi, ale może “puszczać motyle”.
Wszyscy oczywiście wiedzą, że każdy „magister dzienny” to jajcarz jakich mało, ale żeby aż taaaaki, to nikt nie podejrzewał. Rozmyśla toto dniami i nocami, co by tu jeszcze wkleić na „stronę prawdy”, żeby obmierzić elektoratowi gminną władzę. Co najmniej jak górnik Wincenty Pstrowski, co to „wyrabiał 600 procent normy”. A to obrzuci inwektywami nielubianych księży, a to wymyśli jakąś bzdurę na „pewną panią /boi się przy tym napisać wprost: „pani wójt”, bo już kiedyś zabolało/, a to sprawdzi co słychać na cmentarzu, a to zaniepokoi się czy zapalono świeczki na wysypisku, a to zmartwi się losem biblioteki, chociaż nigdy w niej nie był… niesamowity pracuś. No i jeszcze ta natura „sygnalisty” /”ludzie, jak coś wiecie to donieście to tam”/… A wszystko po to, żeby dorwać się do konfitur. Ostatnio znowu popełnił… hehehe… „wiersz”. Nawet go tak zatytułował, żeby nie było wątpliwości co to za dzieło. Oto krótka próbka: “Władz dużo obiecuje ale niczym się dla mieszkańców się nie zajmuje
Co 2 tygodnie robią uchwały ,by umocnić swoje sprawy”
Prawda, że cudny nad podziw? Pryncypialna „wicie”, krytyka, „wicie”. Z ramienia, po linii i na bazie. Widać, że szkolenia na WUML nie poszły na marne. Całe szczęście, że władza jest ciuloodporna i robi co do niej należy, nie bacząc na ujadanie kundelków. Pomyślcie, dlaczego mały, bezsilny ratlerek jazgocze jak najęty, a np. taki bernardyn szczeknie kilka razy w miesiącu, a może nawet i nie?… To kwestia poczucia, czym się dysponuje – i nie chodzi mi tu bynajmniej, o siłę głosu,
Myślę, że nie od rzeczy będzie dołożyć jeszcze jeden kwiatek do wpisu „wrednej Joaśki”. W dniu 3 listopada na tzw. „stronie prawdy” ukazał się wpis, że za kilka dni, czyli 8 listopada odbędzie się sesja gminnej rady. Autor wpisu łaskawie przytoczył tylko pierwsze dwa punkty obrad. Miało to sprawić wrażenie, że rada spotyka się tylko po to, żeby się spotkać i pobrać przysługujący ryczałt.. Oczywiście zaraz zadbano o typowe dla tych kłamców komentarze. A wystarczy wejść na oficjalną stronę gminy, gdzie możemy się dowiedzieć, że punktów jest piętnaście w tym kilka o kapitalnym znaczeniu, jak choćby uchwały o przekształceniu każdej ze szkół w gminie na ośmioklasowe, czy wyznaczenie cen żyta dla celów podatkowych. Złośliwe gnojki specjalnie ominęły te punkty, bo to nie pasowało do ich teorii. Zamiast puknąć się w czajmik i pomyśleć, że przecież to łatwo sprawdzić, plotą co im ślina na język przyniesie. Ot i cała prawda o „stronie prawdy”.
Pani „wredna Joasiu” – to jeszcze nie wszystko. Zdaję sobie sprawę, że dyskusja z „Autorem” to upokorzenie intelektualne, ale żeby pokazać jak „strona prawdy” łże i usiłuje zakłamać rzeczywistość warto przywołać przykład zmiany statusu cmentarza w Rokietnicy. Byłem ciekaw prawdy materialnej , nie „ziutkowej” i poprosiłem w Gminie o możliwość zajrzenia w dokumenty. Otóż na fali zmian ustroju samorządów w 1990 roku w wielu gminach przekwalifikowano również cmentarze z parafialnych na komunalne. W przypadku Rokietnicy stało się to 27 maja 1990 r. decyzją wojewody podkarpackiego. Jest decyzja, są pieczęcie, podpisy… Tyle dokumenty; a to co wypisuje „strona prawdy” należy rozważać w kategoriach psychiatrii. Hm… nie wiem czemu przypomniały mi się takie małe żyjątka, które uwielbiają gnieździć się na włosach, najczęściej łonowych i jak się przyczepią, trudno się ich pozbyć.
Ech, usmarkaliśmy się czytając bzdety ze „strony prawdy” na temat dożywiania dzieci w szkołach naszej gminy.. „Autor” grzmi, strofuje, usiłuje straszyć gminne władze pismami do ministerstw /ciekawe, kto mu to napisze po polsku? Jakiś „talęt”, a może „papierz”?/, bo dzieci zamiast obiadu dostają suchy prowiant. A co mówi ustawa?. Ano to, że pomoc żywieniowa może być świadczona: /cytujemy dosłownie/ „– w formie posiłku, świadczenia pieniężnego na zakup posiłku lub żywności albo świadczenia rzeczowego w postaci produktów żywnościowych.” Koniec, kropka. Dalej nie warto tego komentować, bo to uwłacza naszej inteligencji. Jest też dramatyczne pytanie” Autora” dlaczego w naszej gminie są dzieci, które muszą być dożywiane. Od razu oczywiście pada odpowiedź, że winna zła władza, czyli „pewna pani”. Otóż w Internecie można łatwo przeczytać aktualne nadal wyniki ministerialnej ankiety na temat konieczności pomocy państwa w dożywianiu dzieci. Aż 724 gminy zgłosiły konieczność dożywiania, a ponad 60 zadeklarowało, że mają rodziny gdzie dzieci wręcz głodują. Kliniczny przykład patologii społecznej. Sama znam rodzinę mającą sporo drobiazgu, gdzie pieniążki z 500plus są odkładane na wymianę samochodu i nowy tynk na domu, a dzieciom musi wystarczyć żur z ziemniakami. I suchy prowiant z GOPSu.
Przyznam się, acz niechętnie do swojej słabości. Otóż poranną kawę urozmaicam sobie czytaniem „strony prawdy”. Lubię zacząć dzień od czegoś wesołego, bo śmiech pobudza perystaltykę jelit, ale ostatnio szpetnie się naciąłem. „Autor” postponując swoim zwyczajem księdza Kazimierza użył sformułowania, cyt: „zasrany Komitet Kościelny”, co wybitnie nie sprzyja spożywaniu kawy. Zastanawiam się dlaczego jeden ksiądz nazywany jest „różą” co rozsiewa coś tam, coś tam, a inny wyzywany od „szwagrów Pana Boga”. Trudno się przy tym rozeznać na jaką nutę każdy z nich pierdzi. Do tego trzeba fachowców ze „strony prawdy”, bo oni się w tym specjalizują. W rzeczonym tekście jest jeszcze kilka innych wykwitów intelektu „Autora” jak np. „beztalęcie”, sołtys co nie „otworzył paszczy” w dyskusji, albo zwrot „na przed ostatniej sesji”. Teraz widzimy jasno, że „Autor” to prawdziwe „talęcie” i wymarzony kandydat na samorządowca. Teraz już chyba takich nie robią. Największy rechot wywołało u mnie namawianie niejakiego Mańka B. „wspaniałego człowieka, wzorowego gospodarza”, niewątpliwie, oczywiście, do zostania sołtysem. Hm…niech próbuje, ale jest drobny , aczkolwiek najważniejszy szczegół; to my wyborcy decydujemy kogo chcemy mieć we władzach, a dzielenie skóry na niedźwiedziu, kiedy ten jest jeszcze w lesie, to czysty idiotyzm.
Ogłoszono nową ustawę, a w niej przewidziano status „sygnalisty”, czyli inaczej mówiąc donosiciela. Teraz można będzie donieść na sąsiada, na szefa firmy, na księdza, na właściciela sklepu itp. i być chronionym np. przed zwolnieniem? Może i kaska jakaś wpadnie zobaczymy. Dawniej podejrzewano o to ormowców. Mnie się przypomniał gorący apel „Autora” sprzed roku: „Ludzie! Jak coś wiecie, to donieście to tam”. Chodziło mu o donosy na panią Wójt do prokuratury. Skończyło się oczywiście fiaskiem, jak inne bzdety z tego samego źródła. Wszyscy to pamiętamy, prawda? No i mamy pierwszego „sygnalistę” w gminie. Brawo! Powinniśmy być dumni, ale czy aby na pewno?
Czym zaczniemy? Oczywiście cytatem! „Autor” wydalił jak zwykle nieporadnie coś na kształt wierszydła i znów popisał się swoją „erudycją”. Oto cytat:
Gdyby ktoś wiedział co to jest „swer”, prosilibyśmy o wyjaśnienie. Nieśmiało podejrzewamy, że chodzi tu o „sferę”, ale skąd mamy wiedzieć co nieuk miał na myśli? Jest tam też słowo „ded” i zachodzimy w głowę, co też to może oznaczać. W żadnym języku świata toto nie występuje, chyba że w slangu oficerów „gaciowych”. Tzw „Autor” dwoi się i troi żeby czymś zapełnić stronę….hehehe…”prawdy”, a wychodzi jak zawsze „babajaga”. Ostatnio udawał „redaktora terenowego” z Londynu, później mieszkankę Chłopic, teraz poetkę gminną. Ba, zna się nawet na dożywianiu dzieci. Jednym słowem „miszcz”, a nam ze śmiechu zajady pękają. Jego nieudolnego pisania nie da się podrobić i choćby nie wiadomo kogo udawał, zawsze wiadomo kto zacz.
Szampan się ziębił już od miesiąca aż wreszcie nadeszła okazja, żeby go otworzyć i uczcić radochę „AUTORA”. Cieszył się chłopina jak głupi czapką, że jego „strona prawdy”… hehehe… zaliczyła sto tysięcy wejść. My też się cieszymy, że on się cieszy, bo wtedy jeszcze większe głupoty wypisuje, a my mamy niezły ubaw. Prawdopodobnie myśli, że ilość wejść odpowiada słupkom popularności, a rzeczywistość skrzeczy, co ilustrują wyniki każdych wyborów w naszej gminie. Tak na marginesie dodam, że kilkanaście wejść dziennie ma pewnych ode mnie i znajomych, bo lubimy się pośmiać, a jest z czego.Tak trzymać!
Tak czytam ten komentarz zmartwionej naszą gminą mieszkanki Chłopic w którym opisuje że biednych dzieci w kraju jest 0.5% a u nich to 80% dzieci ma biednych rodziców, ponoć drogi są świetne (chyba w centrum) bo na niektórych można koło urwać, a jakie powierzchnie na boiskach to nawet nie potrafię nazwać. Właściwie nie wiem czy ta mieszka się chwali czy żali czy to pisze nasz autor i w połowie zapomniał że jest mieszkanką Chłopic.
Zapomniałem dodać że taki komentarz wyczytałem na stronie prawdy 13 10 2017r ale dzisiaj go już nie ma.
Czym zaczniemy? Oczywiście cytatem!> Oto on:
Prawda, że cudny? „Autor” tworzy od nowa język polski, tzw.” język ziutkowy”. W naszym ojczystym języku nie istnieje słowo „śmiercie”, ale jak nastanie nowa „władzia”, to tak będzie się mówiło, a potem poprawi się słowniki. Gdyby tak „ekspertom” z GM dać pomajstrować przy grawitacji, to na pewno niedługo działałaby poziomo. A co!
Obiecalismy powtórzyc, zatem przypominamy z dopiskiem,
Fraszka (przed)wyborcza
Zechciał Pan odpocząć po dniu pracowitym,
Kazał sobie podać posiłek obfity,
Kawę i na deser ciasteczko nieduże
By móc na dobranoc oddać się lekturze.
Poczytał „Wyborczą”, Nasz Dziennik” i „W sieci”
Potem sprawdził co tam w Internecie leci.
Ale się cokolwiek w tym zagalopował,
Otworzył „stronę prawdy”- no i zwymiotował.
Czymże to nasz „Autor” tak Pana rozsierdził?
Czy może ”dziekanem co bezwstydnie pierdzi”?
Może „starą Panną”, co to „pełna łaski”?
Czy też może „różą”, co „rozsiewa blaski”?
Racz wybaczyć Panie, bo nie wie co czyni,
Ten co pcha się na urząd mając pusto w „dyni”,
I bredzi na stronie „od Sasa do lasa”,
Wszak to nie ta waga, ani nie ta klasa!
Panie, oto moja ta podpowiedź cicha:
Przed lekturą „GM” „walnij se kielicha”
Każdy kto zagląda na „Autora” strony
Musi być bezwzględnie wcześniej „znieczulony”.
Dawka znieczulenia zależy od treści,
„Hamstwo” czy „męszczyzna” – wszystko tam się zmieści,
„Papierz”, nawet „dżewiec z kośićoła” świętego
Dobrze, że dzieciaki nie czytają tego.
Drogi czytelniku, gdyby Cie spytali
Czy chciałbyś we władzach mieć takich „mądrali”,
Pomyśl, ile na tym może gmina stracić
Gdyby rządził jakiś „kwatermistrz od gaci”.
Wybierzemy mądrze, bo zawsze tak było.
Nie daliśmy szansy żadnym „bambaryłom”
Tak będzie i teraz, o to się założę,
My zagłosujemy, a Pan dopomoże.
PS.
„Wieczysty kandydat” niech raz to zrozumie,
Że wójtem być może ten, co coś tam umie.
Po polsku przemówić i pisać potrafi
I nie musi błagać o pomoc parafii.
Nawet „beczka miodu” nie jest mu konieczna
Bo rządzą wyborcy – władza ostateczna
A intelekt „Ziutka”? – Tajemnica słodka;
Jak Yeti. – Istnieje, ale nikt nie spotkał.
Jak tradycja, to tradycja. zatem najpierw cytat z wesołej stronki:
No, czyż nie jest to piękne? Gryziemy się z myślami, co „Autor” miał na myśli. Czy chciał się przyjrzeć, budżetowi, czy może miał na myśli przejrzałe gruszki? Najlepiej byłoby gdyby „przejrzał” się w lustrze i zobaczył jak wygląda nieuk. Może wtedy „przejrzy” na oczy. Pani od polskiego na pewno w grobie się przewraca ze wstydu, że takiego bucefała przepuściła do następnej klasy.
Tak jak przewidywałem, „Autor”, tym razem jako „poetka gminna” utknął na mnie. Ubawiłem się setnie czytając ten bełkot i zaraz pomyślałem, że właśnie kilka dni temu taki sam „autor” najpierw merdał ogonem, a potem złapał mnie za łydkę. Nie skaleczył więc nawet nie sprawdzałem, czy był szczepiony i ogólnie „ mi to wisi”, podobnie jak głupawy bełkot „strony prawdy”. Co warte są plotki tam zamieszczane widać było na przykładzie ostatnich dożynek gminnych. Cóż mogę poradzić „Autorowi”? Zawsze jak ma taki wytrysk intelektu powinien poprosić jakiegoś rozgarniętego absolwenta szkoły podstawowej, żeby spróbował mu to przetłumaczyć na język polski. Ja rozumiem, że nie wszystko da się przetłumaczyć za pierwszym razem, ale może za którymś …wszak „repetitio est master studiorum”, Sam niech lepiej nie próbuje, bo widać, że to „intelekt” lotny jakich mało.
No to tradycyjnie – „strona prawdy” i cytaty:
Prawda, że przecudne? Gdyby ktoś z czytelników zechciał ten bełkot przetłumaczyć na język polski, bylibyśmy wdzięczni. „Autor” przeżywa boleśnie tę piękną uroczystość dożynkową; to widać. Według „Autora” miała się nie odbyć albo nie udać, a wyszła nad podziw. Piękne stoiska z domowymi smakołykami /tutaj „pełen szacun” dla piekarni pp. Matyja za wzbudzające powszechny zachwyt stoisko/, entuzjastycznie przyjmowane nasze młode, rodzime zespoły artystyczne błyszczące na tle innych zaproszonych zespołów z trzydziestoletnim stażem / jak np. Młoda Harta/. „Autor” przypomina trochę przedszkolaka, który dostawszy w głowę łopatką od silniejszego w piaskownicy pokazuje adwersarzowi język i ucieka do mamy. Tutaj zamiast pokazania języka „Autor” ulżył sobie i nazwał nowy, piękny, potrzebny dla wsi obiekt kulturalny „stodołą na słomę”. Trochę go rozumiem. Jak ma nie boleć gdy jego apele olali „honorowi” rolnicy i samorządowcy, w komplecie na imprezę przyszli „wspaniali księża” z wszystkich naszych parafii, „potężny ruch” się obudził na chwilę i też przyszedł świętować. Balował główny ekolog gminny, dopisała „beczka miodu”, dopisali strażacy, dopisali rolnicy, a nawet „redaktorzy terenowi”. Czekamy zatem na zapowiedzianą przez „Autora” „dokumentację zdjęciową” z tych ponoć nieudanych dożynek? Jak ktoś ma IQ ameby i chciałby skłócić Pana Boga z Duchem Świętym, to gorąco mu odradzamy. Szkoda wysiłku, bo wiadomo, ze to niemożliwe.
Ciekawe, czy po tych hucznych dożynkach, na „stronie…hehehe… prawdy” ukaże się ponownie /ostatnio był 16 sierpnia/ taki dytyramb: / cytujemy/
Pisownia oczywiście oryginalna, czyli „autorska” bo my nie odważylibyśmy się tak kaleczyć język ojczysty.
Panie komendancie nie gorączkuj się pan. Należy najpierw pomyśleć, potem mówić, a nikt ci nic nie wytknie. Jak to mówią “co prawda to nie grzech”. A my lubimy takie perełki, szczególnie po przeczytaniu “głosu mieszkańca”. jednego mieszkańca i to nie naszej gminy, tylko jakiejś zawłoki. Bo osobiście żyję w tej naszej “MAŁEJ OJCZYŹNIE” już przeszło 60 lat, ale z takim poziomem kultury i gramatyki się nie spotkałem. A sam ‘AŁTOR GŁOSU MIESZAŃCÓW” potwierdza, że poziom u nas jest niski. Ale nie dlatego że ludzie tu mieszkający nie chcieli się uczyć, chociaż były i takie przypadki, ale większość musiała już zarabiać na utrzymanie rodziny. A jak był wybór szkoła czy chleb, to co można było wybrać? Nie każdemu wujcio kombajn, czy traktor załatwił za czapkę gruszek.
Druga sprawa to apel :
Tu powiem tylko tyle, nie tylko ty się na ten wieniec składałaś, więc od wieńców wara, a nie pasuje to kup sobie na drugi rok sama., a po odpuście weź do domu i będzie ok.
Uff, jak mi ulżyło! „Autor” /niby mieszkanka Czelatyc, a byki takie same …hehehe…/ wymaścił gorący apel, żeby „nie rzucać pereł przed świnie” i proszę bardzo! Mówisz –masz! Został wysłuchany! Starostami dożynek nie zostali jego protegowani, a gospodarze widocznie bardziej godni tego zaszczytu niż ci, co tak bardzo chcieli być. „Psipadek”, czy palec Boży? A tak na marginesie: „Autorze” – nieuku, magistrze jednodniowy, czy jak Ci tam, słowo „biblii” pisze się zawsze z wielkiej litery, Zajrzyj do „beczki miodu” i tam Ci wyjaśnią dlaczego tak jest. Zamiast nieudolnie przejmować się losem wieńców dożynkowych i perłami, spróbuj się rozpędzić i zaatakować „z barana” jakąś solidną ścianę. Może pomoże?
Już żałuję, że nie byłem do końca dożynek w Tuligłowach. Otóż, jak głosi wieść nazwana przez dobrze znanego nam “autora” wieścią motylową, sam pan komendant OSP Tuligłowy zadedykował niedoszłemu “staroście “dożynek jeden utwór. Coś na osłodę zawsze się przyda, ale jak mi powiedziano, chyba powinien zadedykować od kuzyna, czyli od siebie prywatnie, a nie od strażaków. O ile wiadomo. to ten pan nie cieszy się zbytnią popularnością wśród strażaków.
Pierdu, pierdu, pierdu, czyli używając języka „strony prawdy” to mógłby być cały komentarz na wpis „Autora” po niezwykle udanych dożynkach gminnych. Ileż banałów, głupot, powypisywał teraz i przedtem to w pale się nie mieści. Uroczystość nazwał „biesiadą samorządowców” . Co w takim razie robili tam księża aż z trzech parafii, w tym twórca „beczki miodu”? Widać było, że czuli się tam świetnie. Co zatem robiły tam także te tłumy ludzi oblegających stoiska, oklaskujących występy orkiestry dętej i innych zespołów, skoro była to „biesiada samorządowców”, a przecież „honorowych samorządowców” a także „prawdziwych rolników” wg zapewnień „Autora” miało tam nie być? Wychodzi na to, że przyszli sami niehonorowi i bawili się świetnie. I to z księżmi? Skandal! Do tego jeszcze naczelny ekolog gminny z żoną. Też „niehonorowo” wywijał, aż furczało. Pani Wójt, gospodarz dożynek częstowała chlebem z tegorocznych zbiorów i znalazła też czas na rozmowy z młodzieżą, starszymi, mimo że przy tak dużej imprezie trzeba być naraz wszędzie, a to nie lada wyzwanie. Gratulujemy działaczom Stowarzyszenia na rzecz rozwoju Tuligłów, samorządowcom i wszystkim, którzy wsparli tę uroczystość. A „Autor”? Cóż, niech zbiera nadal plotki, pisze te swoje bzdety i kracze, że „zła władza musi odejść”.
No i już po dożynkach. Tak jak mieliśmy nadzieję pogoda dopisała. Msza święta koncelebrowana, potem przemarsz korowodów z orkiestrą na miejsce uroczystości, wręczanie chleba gospodarzowi dozynek /pech chciał, że “pewnej pani”/ i prezentacja wieńców robiły wrażenie. W czasie mszy św. ksiądz proboszcz chyba tylko przez brak uzgodnień ze ”stroną prawdy” powitał oficjeli i zaznaczył, ze gospodarzem tych dożynek jest pani Wójt. Podziękował za współpracę, jak przewidywaliśmy, przyszedł na wspólne świętowanie na „imprezę i wraz z księdzem Jackiem z Rokietnicy brali czynny udział. „Beczka miodu” była chyba kontenta. Nawet sztandarowa pieśń „Wieńce”, czyli „te polne kwiaty i wonne zioła” wybrzmiała na mszy tak jak powinna, ale z orkiestrą śpiewał inny solista. Samorządowcy stawili się też gromadnie, zatem sensacyjne wieści czyli „ble, ble ble” ze ”strony prawdy”: można o kant doopy rozbić. Tłumy ludzi na tej uroczystości świadczą o jej powodzeniu. Nie wiemy tylko ilu mężczyzn „pierdziało”, a ile kobiet „puszczało motyle”, ale to nie nasze zmartwienie; na pewno o szczegółach „strona prawdy poinformuje nas niebawem.
Od dawna wiadomo, że tzw. „strona prawdy” żyje plotkami i „Autor” co jakiś czas musi jakąś bzdurą doładować swoje ego. Tym razem walnął wiadomością, że samorządowcy nie wybierają się na tegoroczne Święto Plonów. To niewielka grupa, więc zatelefonowanie do każdego zajęło nam kilka minut. Zaprzeczyli, jako żywo, żeby taki pomysł przyszedł im do głowy., bo oni też są rolnikami i to jest ich święto. „Autor” nie byłby sobą, gdyby nie poinformował swoich wiernych, że cytujemy:
I to jest ten właśnie poziom „strony prawdy”.
Łomatko! Się wziąłem się i załamałem się. Poczytałem tzw. „stronę prawdy” i mię zgięło, tzn. bardziej walnęło o glebę. Martwi się mianowicie „Autor” o koneksje pana Jana, że są mizerne w Watykanie i dlatego niejaka Bożena G., / dla niekumatych: pani Wójt/ zarabia tak mało. Doceniamy troskę „Autora”, ale prosilibyśmy o pomoc w dotarciu do tych co załatwili np. dla p. Sadurskiej fuchę za dziewięćdziesiąt tysięcy na miesiąc „za zasiadanie w Radzie”, albo dla „miśka” dwanaście tysięcy, plus oczywiście limuzyny i kawa gratis. Nie jesteśmy pewni, czy Watykan „cuś” tu może pomóc, ale gdyby tak, to prosimy o wiadomość na Berdyczów.
Chcecie przykładu na nowy przejaw schizofrenii maniakalnej na „stronie prawdy”? Proszę bardzo! Z uporem maniaka próbuje ona porównywać inne gminy z naszą pod względem rozwoju, możliwości gospodarczych i zarobków rady gminy. Był Zaklików, był Nadarzyn, teraz padło na Żurawicę. Tylko idiota może takie porównania robić, bo człek rozumny wie, że Żurawica to dziewięć sołectw, to jeden z najważniejszych „portów przeładunkowych” w Polsce, to także siedziba dużej jednostki wojskowej i siedmiu dużych zakładów przemysłowych. Kudy nam, chudopachołkom mierzyć się z takim kolosem. U nas zakład przemysłowy to jedna świniarnia, a za jednostkę wojskową „robi” z doskoku emerytowany trep i „chwatit”.
Kiedy oni zmądrzeją?
Boli towarzycho organizacja dożynek gminnych, oj boli! Najcięższe armaty wyciąga, żeby zniechęcić organizatorów tego wydarzenia i potencjalnych uczestników. Jak zwykle piszą bzdety np., że nie wolno wieńców z odpustu używać na dożynkach, tym bardziej wręczać „pewnej pani” czyli pani wójt. Sprawdziliśmy w kilku parafiach, gdzie były maryjne odpusty i okazuje się, że „strona prawdy najprawdziwszej” pisze bzdury. Nikt nie przygotowuje nowych wieńców na świeckie dożynki; bierze się te, które są już wcześniej poświęcone. Taka jest tradycja, nie pomogą tu żadne zaklęcia „Autora” i czy mu się to podoba czy nie, dożynki się odbędą. Spodziewamy się, że ten co „stworzył beczkę miodu” też przybędzie i będzie świętował z parafianami. Program wygląda imponująco, pogoda szykuje się wspaniała, na pewno publiczność z całej gminy i gmin sąsiedzkich dopisze, zatem do zobaczenia na Święcie Plonów! Ciekawe, kto będzie reprezentował „stronę prawdy”; czy tylko „redaktor terenowy”, czy tez może sam „wuc”, czyli wieczysty kandydat. Będziemy pilnie obserwować
Smerf – maruda, czyli „Autor” znowu przysporzył nam radości. Takie hecne kawałki wstawia na swojej „stronie prawdy”, że trudno się nie roześmiać. Po pierwsze , nie wie, że inaczej pisze się „żądać” a inaczej „rządzić”. Po drugie, osławionych prochów przodków nie da się „wywieść”, bo przodkowie nie żyją; można co najwyżej „wywieźć” /od „wywozić”/. „Wywieść w pole” /od „wywodzić”/ można oczywiście durnego „Autora”. Nasza rada: w kiosku są karty „Piotruś”. Kupcie sobie, pograjcie… To na pewno lepiej Wam wyjdzie niż wpisy na forum.
Temu „smerfowi” doprawdy nic nie pasuje. W ostatnich latach utyskiwał, że wokół w gminach są dożynki, a u nas nie ma. Oczywiście winna była „zła władza”. Teraz dożynki będą i znów winna „zła władza”. Jubel z udźcem dzika nie wypalił, kot się z..rał na drodze, w Tapinie przewrócił się babie worek z fasolą. Kto winien? Wiadomo! I to ma być opozycja do gminnej władzy? Zamiast merytorycznej dyskusji, argumentów mamy festiwal chamstwa, donosicielstwa, pokaz braków w wykształceniu i znajomości języka ojczystego oraz hipokryzji. To jakby trochę za mało, żeby przekonać do siebie wyborców. Pewnego poziomu intelektualnego jak widać, nie da się przeskoczyć.
Najpierw tradycyjnie – cytat
Prawda, że eleganckie zestawienie: otwarta szeroko Paszcza i Ciało Chrystusa? Nie wiem czy nie bardziej eleganckie nawet niż „stara Panna łaski pełna”. Mam wątpliwości, ale wdepnę do „beczki miodu” i poproszę o interpretację tej konstrukcji myślowej, czyli „co poeta miał na myśli”.
Idzie nowe, słowo daję! Tzn. nikt tego „nowego” nie widział jeszcze, ale jak „Autor” zapewnia, że idzie, to idzie. Pochwalił się, że był na odpuście i ponoć widział wspaniałego proboszcza, który „stworzył parafię jak …jedną beczkę miodu”. Nieśmiało podejrzewamy, że może chodzić o tzw. „różę, którą Bóg zasadził…itd”. Zagryzamy wargi i czekamy z niecierpliwością na inne tego typu smakowite porównania. Ja tez byłem, ale chyba widziałem kogoś innego. Beczki jako żywo, nie było! Liczba uczestników głównej mszy odpustowej nie porażała, plac za kościołem świecił pustkami. Bywały odpusty, gdzie trudno było wcisnąć sie w tłum wokół świątyni, a w księdze uczestnictwa odnotowywano kilka tysięcy pielgrzymów z grup kwalifikowanych. Dobitnym przykładem na marazm w parafii jest mizerna ilość parafian, którzy na początek przyszli do pomocy przy remoncie kościoła, chociaż wyznaczonych było pięćdziesiąt numerów domów. Podpowiadamy dyskretnie: może by tak zawezwać „potężny ruch, co się budzi”? Razem z tymi od prześcieradeł może uzbiera się nawet cała kanapa.
Mnie wzruszyła niezmiernie deklaracja „Autora”, w której pisze, że świat jest lepszy, a on – czyli „Autor” zaczyna żyć w miłości i przyjaźni z Bogiem i Maryją. Ech, pojechał z tym równo! Własnym oczom nie wierzę! Ciekawe kogo z tej „miłości i przyjaźni” opluje teraz tzw. „strona prawdy”? Mamy swoje typy; Wy pewnie tez.
Tak myślałem, że „Autor”( czyli cały ten inwentarz) nie omieszka zaczepić i mnie. Cieszę się, że się odezwał, bo myślałem, że neandertalczyków już na świecie nie ma. Swoją drogą podziwiam go za odwagę…, że tak publicznie potrafi robić z siebie idiotę,. Bierze się toto za recenzowanie czegoś, o czym nie ma nawet bladego pojęcia, a wychodzi mu jak zwykle „wirtuozja” /to nowe, wymyślone przez „Autora” słowo/. Hehehe…”pan organista usiłował ratować”…hehehe… w ubiegłym roku tez usiłował. Do tej pory ludzie nie wiedzą, czy to była „Głęboka studzienka” czy też może raczej „Biały miś”, ale było fajnacko! Orkiestra, czyli nasze dzieciaki z terenu gminy, zna swoją wartość i to, że bydełko na forum ryczy, bo gospodarz zaspał i nie dostało buraków, absolutnie nikogo nie wzrusza. A panu dyrygentowi taki, za przeproszeniem „Autor” może co najwyżej skoczyć na ładowarkę, albo na pukiel, ewentualnie wypolerować mu hydrant. Oczywiście za jego zgodą.
Wnikliwe badania nagrań z kokpitu ubiegłorocznego odpustu przeprowadzone przez wybitnych etnografów wykazały, że to był jednak biały miś, ale w głębokiej studzience. Jest nadzieja, że jeszcze trochę i młody organista załapie na czym polega mykuś, czyli pułapki tej popularnej pieśni odpustowej oraz synchronizacja śpiewu z akompaniamentem orkiestry. Jesteśmy dobrej myśli i pozdrawiamy go!
Orły, sokoły, herosy” chciałoby się zakrzyknąć za klasykiem, czytając kolejne wypociny na „stronie prawdy” najprawdziwszej. Oto dziewczę tupnęło nóżką w obronie rodziny i już „Autorowi” /cokolwiek to znaczy/ rura zmiękła. Spróbujcie znaleźć np. wpis z dnia 10 sierpnia podpisany jako „wnuczka pani Balickiej” i wcześniejsze, dotyczące pedagogów. Postraszyło dziewczę szweja i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wpisy zniknęły. Wot i gieroj! Satyra w krótkich majteczkach. Myślę, że komentarz zbędny.
Nic nowego, stara goebbelsowska szkoła: napluć, obryzgać błotem, może coś przylgnie. Potem, jak ktoś postraszy /vide: wnuczka p. Balickiej/ usunąć wpisy, /przeprosić? Broń Boże!/, wycofać się rakiem, przypomnieć, że „budzi się potężny ruch”, pozazdrościć pani wójt zarobków i oczywiście zaznaczyć, ze „zła władza musi odejść”. No i koniecznie zdjęcie z prześcieradłami. Warto tutaj zacytować fragment ballady „Pani Twardowska” mistrza Adama: „żołnierzowi, co grał zucha, wszystkich łaje i potrąca, świsnął szablą koło ucha, już z żołnierza masz zająca”. Tyle mistrz, tylko któżby teraz machał szablą koło ucha; są jak widać, prostsze, dziewczęce sposoby. Mistrz Adam gdyby żył, napisałby prawdopodobnie taką wersję „Pani Twardowskiej”: „strona prawdy” oznajmiła: „z nami żadnych szans nie macie”, wnuczka palcem pogroziła i żołnierz ma pełne gacie”.
Hm…ciekawe jakie IQ może mieć niejaki „Autor”? Na podwórzu kup nie zostawia, to chyba coś tam mieć musi, no nie? Chociaż, gdy się czyta jego wpisy to nasuwają się wątpliwości. Ostatnio znów chciał zabłysnąć i podparł się autorytetem z pedagogiki rodem z CCCP /przy okazji prof. Suchomlińskiego pomylił z jakimś Sucholimskim/, zamiast słowa „uczniów” wpisał „uczni”, zamiast „nasz wybraniec” jest „nasz wybrańca” itd., no ale nie dziwota, czegóż wymagać od „magistra dziennego”? Niemniej podniośle zabrzmiał cytat z Jana Pawła II „Niech Zstąpi Duch twój…”/pisownia oryginalna, hehehe…/ Oczywiście enigmatycznie wspomniał, że to słowa największego rodaka, ale nie wiedząc czy powinno być „papież”, czy też może „papierz”, wolał na tę minę nie włazić. A teraz popuśćcie wodze fantazji i spróbujcie wyobrazić sobie pismo na takim poziomie, zredagowane przez wójta jakiejś tam gminy i wysłane gdzieś w świat. Nieeee… wyobraźnia ludzka nie jest aż tak ogromna!
Poprosił mnie wczoraj znajomy student o jakiś jaskrawy przykład paranoi maniakalnej i ja bez chwili wahania podałem mu adres „strony prawdy”. Czegóż tam nie ma! Żeby sprawić wrażenie, że piszą różni ludzie, tzw. „Autor” podpisuje się kilkunastoma „nickami” a wszystkie sygnują ten sam, łatwy do rozpoznania koślawy styl. Są apele na które nikt nie odpowiada / np. pamiętny apel, żeby donosić na panią wójt do prokuratury – „ludzie, jak coś wiecie to donieście to tam”/, są modlitwy: /np. „o Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju, abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść, wybaczenie tam, …. itd. /koniec cytatu/. Są też groźby, np. zapowiedź zakłócenia święta strażaków jakimiś „banerami”. Jednym słowem – dla „każdego coś miłego”. „Wójtowa jak dojna krowa”, „samiec Alfa z Pewli”, „dziekan, co pierdzi”, „Władek z szufladą w mordzie”, ba – nawet „stara Panna, łaski pełna”/pisownia oryginalna/, to tylko niektóre przykłady kultury tego towarzycha. Niemalże każdy tekst kończy stwierdzenie, że „obecna władza musi odejść”. Tragiczna znajomość języka ojczystego dopełnia obraz tej degrengolady. Paranoja w klinicznym wydaniu!
Warto zadedykować niespełnionemu kandydatowi na wójta fraszkę “O pierdzeniu” poety z naszych rodzinnych stron – Aleksandra Fredry, choć zapewne to nazwisko magistrowi dziennemu niewiele mówi. Napisałabym na “stronie prawdy”, lecz i tak mój wpis nie przejdzie przez oko “cenzora”.
Od prawieków w całym świecie,
Kogo kolka w boku gniecie,
Każdy sobie pierdzi chętnie,
Cicho, smutno lub namiętnie.
Stary, młody, mały, duży
Wszystkim dym się z dupy kurzy,
Każdy chętnie portki pruje,
Bliźnim pod nos popierduje.
Pierdzą panny, dobrodzieje,
Księża, szlachta i złodzieje,
Nawet papież chociaż miernie,
Też kadzidłem sobie pierdnie.
Pierdzą ludzie na siedząco,
Na stojąco i chodząco,
Pierdzą nawet przy kochaniu,
By dać taktu jak przy graniu.
Krasawice w wieku kwiecie,
Pierdzą cicho jak na flecie,
A poważne w wieku damy
Wypierdują całe gamy.
I w teatrze i w kościele,
W dnie powszednie i niedziele,
I filozof i matołek,
Każdy pierdzi ciągle w stołek.
Jeden przebrał w jadle miarkę
I ma w dupie oliwiarkę.
Gdy chciał pierdnąć na odmianę,
Obsrał okna, drzwi i ścianę.
Ten zaś smrodzi jak niecnota,
Jakby zjadł zdechłego kota.
A kiedy się czosnku naje,
To aż wiatrak w oknie staje.
A ten trzeci jest w humorze,
Kiedy pierdnąć sobie może,
Więc natęża siłę całą
By popierdzieć chwilę małą.
Tam jąkała w kącie stoi,
Dupę ściska bo się boi,
Chciałby sobie puścić bąka,
Lecz w pierdzeniu też się jąka.
Jednym słowem w całym świecie,
Kogo bzdzina w dupie gniecie,
Wszyscy niech se pierdzą chętnie,
Cicho, smutno lub namiętnie.
Myślę, że nie masz racji sądząc iz ten wiersz nie spodobałby sie na “stronie” prawdy. Oni tę tematykę uwielbiają! Co chwilę epatują nas przecież, a to wykładem na temat gazów jelitowych, a to sprawozdaniem z występów w Jaśminowym Dworze, a to najnowszymi doniesieniami na temat “pierdzącego dziekana”. Oczekujemy dalszych sensacji tego typu.
Nie wiedziałem, że z „Autora” taki jajcarz. Ogłosił swoim wyznawcom, że:
A pan Prezydent pokazał środkowy palec. Niezłe, prawda? Podobnie było z kadencyjnością aktualnych wójtów. Gostek już pewnie widział się w fotelu wójta, uczył się robić mądre miny i chrząkać z godnością, a tu zonk. Zostaje po staremu. Jak żyć panie Prezydencie? Jak żyć?!
Eureka!!! Tzw „Autor” wysmażył na „stronie prawdy” płomienny apel /cytuję/ :
He, he, he…, pewnie dostał na imieniny słownik wyrazów obcych i jak to „magister dzienny”, nie wie jak się nim posługiwać. Otóż pacanie jeden, w języku polskim nie ma słowa „imponderabili”. Są „imponderabilia” i odmienia się to jako „imponderabiliów”. Gdy jest się głupim, lepiej milczeć i nie kompromitować się jeszcze bardziej. O ile rozumiesz co napisałem „znafco”.
I co się czepiacie „Autora”?! Chciał jakoś zabłysnąć, walnął wyrazem, którego znaczenia nie rozumie i wyszło głupio. Mógł pójść jeszcze dalej; np. owinąć się w folię aluminiową, pstryknąć zdjęcie i wysłać do sieci. To byłaby dla niego jakaś szansa, żeby błysnąć w necie. A tak, to… sami wiecie jak jest.
Martwi mnie to, że nikt nie stara się zaspokoić ciekawości „Autora”, odpowiedzieć na choćby jedno jego pytanie, a tyle ich zadaje. Ostatnio spytał „ z czystej ciekawości” / wpis z 10 lipca/ i zarazem nie wierzy
Odpowiadamy: był i jest, ale za głupi.
Sezon ogórkowy w pełni, czyli bryndza na całego, więc „Autor” wygrzebuje starocie, żeby czymś zapchać stronę…hehehe… „prawdy”. Dyżurne głupki z prześcieradłami przydaja się jak najbardziej, na kalendarz z bocianami jeszcze nie pora, zatem postanowił wykorzystać swoje skryte zdolności i jako „poetka gminna” wziął się za ocenę dopiero co zakończonych Dni Rokietnicy. Co prawda nie wie głupol czy powinno być „wirtuozja”, czy wirtuozeria, ale to drobny szczegół. Oczywiście wg niego organizacja imprezy i występy naszych gminnych zespołów artystycznych to dno, czyli jakby poziom jego „strony prawdy”. Tymczasem te nasze młode zespoły są przedmiotem zazdrości wielu innych gmin. Nasza orkiestra, kapela ludowa, mażoretki, wg „Autora” to nic nie warte efemerydy, a od początku sezonu koncertują niemalże co tydzień. Wynika z tego, że na kulturze i sztuce nie znają się wójtowie, biskupi, księża, działacze kulturalni i społeczni, nawet rządowa agencja restrukturyzacyjna z W-wy. Nie zna się również publiczność nagradzająca brawami każdy występ. Kto był na Dniach Rokietnicy, albo na koncertach na zamku w Krasiczynie mógł to zobaczyć. Zapamiętaj czytelniku i powtarzaj jak mantrę: na kulturze /i na wszystkim/ zna się tylko „Autor”, czyli „ziutki, kaziuńcie, martuńcie i inne sruńcie. Ciekawe, czy ten zbiorowy „Autor” to taki głupi sam ze siebie, czy też może to towarzycho jest przez kogoś podpuszczane? Wie ktoś?
Przypadkowo spotkałam niedawno „Autora” . Pędził gdzieś, pewno dokończyć resztki udźca albo spotkać „redaktora terenowego”, żeby uzgodnić na kogo tym razem będzie pluła „strona prawdy”. Mimo, że się śpieszył i rzucił zdawkowe „cześć”, to jednak w jego oczach widać było niezmierną tęsknotę za rozumem i cały jego niewątpliwy urok osobisty poszedł się bać i jeszcze je. Oczywisty sukces zakończonych Dni Rokietnicy nie mógł pozostać bez echa. Bogactwo imprez towarzyszących, prezentacja dorobku kulturalnego naszej gminy, poziom zespołów artystycznych, kunszt kulinarny pań z poszczególnych lokalnych Stowarzyszeń budził podziw wśród przyjezdnych, a to nie mogło spodobać się „Autorowi”. Utknął oczywiście na pani organizatorce ze Stowarzyszenia Kobiet z Rokietnicy. Wcześniej jego czujne oko zauważyło śmiecia w świeżo wykoszonym rowie, za który odpowiedzialna oczywiście była pani Wójt. Kto wie, może zadziałał tu ten sam osobnik, co rozwoził z żoną śmieci po przystankach w Tuligłowach? Ja teraz zastanawiam się czy rzeczywiście spotkałam kilka dni temu reprezentanta „strony prawdy” czy jednak śmiecia? Może to to samo? A Wy jak myślicie?
Cytować „strony prawdy” nie warto, bo każdy wie co to za poziom, ale jak tu przekazać „bogactwo myśli” „Autora”, kiedy nie nadążamy? Musimy cytować! Opisując jak zwykle bełkotliwie Dni Rokietnicy użył słów /cytujemy/
. Niepokoi nas ta „cyrka”, bo nie wiemy czy teraz w dobie boreliozy, sepsy i innych paskudztw nie jest to jakieś kolejne choróbsko. Czy jest nadzieja, że „Autor” kiedyś zmądrzeje? Może za „cirka” dwadzieścia lat? Wątpliwe!
A to jeżeli komuś się nie chce przyjechać to wina Pani wójt? A może ktoś wie i powie dlaczego pan wójt gminy Nadarzyn nie chciał się spotkać na udźcu w Jaśminowym Dworze? Czyżby ktoś go ostrzegł, że to tylko podpucha? I jak to rozumieć, że braciaki wykombinowali, iż spotkają się sam na sam z takim naprawdę zacnym gościem, któremu na pewno nie zależało na ich poparciu, a wręcz odwrotnie. Planowane było tylko spotkanie owego wójta, oraz prezesów i komendantów z Tuligłów i Pewli. Sory jeszcze miały być żony wybrańców (niestety tylko z Tuligłów, bo z Pewli nic nie wiedzieli i przyjechali sami). Widać nie tylko u nas znają zamiary niedoszłych wójtów i ze spotkania nici. To zawsze powinno tak być, jeżeli ktoś chciałby się za czyjąś reputacją pchać, gdzie go nikt nie chce.
Chciałbym jeszcze wiedzieć, co z resztą przyjezdnych strażaków chciał zrobić fundator udźca, odesłać do Pewli, czy kazał by rozwijać im plakaty, które miały być rozwieszone po przybyciu Pani wójt gminy ROKIETNICA? Myślę że to ostatnie, bo ze spotkania nici i z plakatów nici. Powiem tak, żenada i dziecinada. Na każdym spotkaniu tylko jedno – jak tu się dostać do koryta.
Ciekawe są te smakowite szczególiki z działalności „wieczystego kandydata” . Każdy widzi, że facet ciemny jak kwit na węgiel, ale ma takie parcie na fotel wójta, że to mu rozum odbiera. Ludzie we wsi mówią, że aby dostrzec różnicę między nim a cepem, trzeba przeprowadzać badania DNA, bo tak na oko nie rozróżnisz. Coś w tym musi być! Wystarczy poczytać „Autora”, który raz jest poetą Jankiem, innym razem poetką gminną, ale bełkot zawsze ten sam. Cytujemy tylko kilka bzdetów z ostatnich wpisów. Uwaga. Rodzice!!! Zabrońcie dzieciom czytania tego badziewia, bo tam “byk na byku”! Cytujemy:
Cóż takiemu głąbowi poradzić? Mamy tylko jedna radę: idź chłopie ze stolcem, może Ci pomoże.
Ale kabaret! „Autor” ubrał się w piórka przedstawiciela całego „społeczeństwa” i plecie banialuki jak najęty. Z zepsuciem odpustu strażaków mu nie wyszło, więc dalejże obrzydzać wszystko, co przeszkadza wkraść się w łaski elektoratu i dostać się na wyśniony, wymarzony fotel wójta gminy. Przywołuje w tym celu nawet Patronkę naszego Sanktuarium, włazi bez mydła każdemu, kogo uzna za sprzymierzeńca w dostaniu się na to stanowisko. Bez ładu i składu, siermiężną polszczyzną, ale za to z dużą ilością wazeliny. Nie kuma przy tym jaki jest śmieszny. Opisuje np. jakie dary dla strażaków przywiózł burmistrz podwarszawskiej gminy Nadarzyn. W swojej głupocie nie wspomina, że nasza gmina ma budżet całoroczny taki, jak Nadarzyn na dwa tygodnie. Już kilka miesięcy temu na „stronie prawdy”, he, he, he… usiłował „Autor” porównywać inną podkarpacką gminę Zaklików do naszej małej gminy. Oczywiście „zapomniał” dodać, że w tamtej gminie są duże zakłady przemysłowe, ośrodki wypoczynkowe nad zalewem , źródła mineralne itd, które zasilają budżet. O takim „drobiazgu”, że gmina składa się z 16 sołectw też nie wspomniał. Gdzie toto ma rozum? To tak jakby porównywać jego inteligencję „magistra dziennego”, czyli na poziomie lamperii z inteligencją pani wójt, której mieszkańcy powierzyli gminne stery już piąty raz i możemy się założyć, że będą następne.
Komentarze na ,,stronie objawionej” sięgnęły poziomu poniżej krytycznego, dalej jest tylko otchłań!!! Wciąganie OSP w rozgrywki niedoszłego ,,wójta” jest karygodne. Czemu chwalicie się czymś, o czym nie macie zielonego pojęcia? Pytamy was jaką pomoc uzyskała OSP od ,,wiecznego kandydata ”? Czy wklejenie zdjęcia Pana Wójta z Nadarzyna to powód do dumy ,,autora” ? Można być dumnym ze swoich zasług a nie podpinać się pod innych!! Tyle w temacie.
He,he,he, jakby tu zacząć? Najlepiej będzie od cytatu jedynej i niepowtarzalnej „strony prawdy”. Oto fragment:
Byliśmy, a jakże na tym odpuście. Było podniośle, elegancko. W pierwszych rzędach zasiedli dostojni goście, w tym nasza pani Wójt. Ksiądz proboszcz powitał ich z imienia i nazwiska, podziękował za przybycie i współpracę. Żadnych „ banerów” oczywiście nie było, bo to ściema jak wszystko, co na „stronie prawdy” niejaki „Autor” nagryzmoli. A tak na marginesie, “szwej” nie przyszedł z „banerami”, bo widocznie dotarło do niego, ze mieszkańcy Tuligłów też przygotowali niemiłą niespodziankę, dla każdego kto zechciałby zeszmacić to piękne maryjne i strażackie święto. Warto przypomnieć, że coroczne pielgrzymki służb mundurowych do Sanktuarium to tylko niewielki wycinek pracy poprzedniego proboszcza, ks. Stanisława. Nie wiemy dlaczego nie było jak w poprzednich latach przedstawicieli Wojska, Policji, Straży Granicznej i Izby Celnej?
A co nas obchodzi intymne życie niespełnionych kandydatów na wójta. Bo styl i gramatyka tylko na niego wskazuje. Po drugie, czy ktoś widział jego żonę? Bo według tego co zaobserwowałem, nigdzie się z nim nie pokazuje publicznie. Czyżby to był jakiś sygnał dla nas?
Niektórym w głowie pieprzą się króliki, ale najlepsza jazda jest wtedy gdy „postura” pieprzy się ze „statuą”. W wyniku tego aktu rodzi się „statura”. To taki seks wirtualny, który nawiedza od czasu do czasu główkę „Autora”. Posłużmy się cytatem:
„Statura” i „samowolcze pienia” normalnie rzucają człeka na glebę. Przeczytałem i walnęło mnie jak łysego grzywką o krawężnik. Patrzcie ludziska! Ortografii toto nie zna, a potrafi kompa obsługiwać! Dziw natury! Doprawdy nie wiadomo, jak mu pomóc. Chciałby taki delikwent zostać wójtem, zaistnieć w gminnej przestrzeni, „zostawić ślad na czyjejś dłoni”, a intelektu „nie staje”. /po staropolsku „nie dosyć”, a nie to co myślicie/ Tacy właśnie idioci powodują, że “dobra zmiana” to taki sam eufemizm jak kiedyś “robotnicza”. “zjednoczona”, “ludowa” czy “wyzwolenie” Polski przez „armię czerwoną”, „Zupak” ponjał, a?
Nic dodać, nic ująć. Zaawansowana medycyna radziecka zna takie przypadki, że to „co staje” służy niektórym osobnikom za cały intelekt, tylko nie rozumiem dlaczego dotyczy to jedynie napalonych kandydatów na stołek wójta i ich przydupasów.
Ach! „Autor” jest jednak niezawodny! Może najpierw cytat:
Piękne, prawda? Nagromadzenie byków ortograficznych w tym bełkocie świadczy, że nauka poszła jednak w las, tylko zastanawia mnie jedno; o kogóż to może chodzić? Ja typuję prezesa wszystkich prezesów, a Wy? „Za pewne” też macie swoje „OKRÓTNE” typy. Nie namawiam Was jednak do intelektualnego upokorzenia czyli do pisania na poziomie „Autora” bo nasz język ojczysty zasługuje na najwyższy szacunek. Dlatego, że jest ojczysty / chociaż, jak widać, nie dla wszystkich /!
Hm. Zaprosiłam kuzynkę z Roźwienicy w Boże Ciało na rodzinny obiad i po południu wybrałyśmy się do Sanktuarium na mszę św. Szybko jednak pożałowałam, że ją tam zaprowadziłam, bo ja zazwyczaj chodzę na rano i nie wiedziałam, że popołudniowe msze są ciche. Takie ważne, radosne, wspaniałe święto, a tutaj było bardzo ubożuchno, wręcz siermiężnie. Dobiła mnie jeszcze „jeremiada” proboszcza, który jął narzekać od ołtarza, że te popołudniowe msze to dla niego kara boska, bo nie ma organisty a wierni milczą jak zaklęci, zamiast odpowiadać na wezwania celebransa. Nie wiem dlaczego przypomniały mi się wtedy strofy z „Wesela” Wyspiańskiego. To było coś o złotym rogu, sznurze i takie tam… A przed kuzynką było mi po prostu, zwyczajnie wstyd. A Wy co o tym myślicie?
Jestem pod wrażeniem! To niesamowite! „Autor” pochwalił się, że był na uroczystościach jubileuszowych proboszcza z Rokietnicy i koślawą jak zwykle polszczyzną opisuje swoje wrażenia. Nie omieszkał przy okazji użyć odpowiedniej ilości wazeliny, żeby „dytyramb na cześć” wypadł okazale. My wygrzebaliśmy dywagacje „Autora” z ubiegłego roku. Oto one:
Co oznacza w języku nieuków słowo „wkrótce”,? Dalibóg nie wiemy. Minął rok i nadal nie wiemy „kto z kim i za ile”, oraz co z tym ma wspólnego ksiądz Jacek? Wróćmy jednak do relacji z uroczystości. Czuję pewien niedosyt, bo nie wiem czy był tam „dziekan co pierdzi”, czy gazy jelitowe odchodziły „Autorowi” bez przeszkód, czy miał szanse gościć tam „Władek z wielką szufladą w mordzie”, jako że nie pierdzi, czy „samiec Alfa z Pewli” nadesłał życzenia? Tyle tych pytań …a życie jedno.
Dobre, prawda?
To cytat ze strony zagorzałego przeciwnika naszej gminnej społeczności. No bo jak inaczej “toto”nazwać? Jeżeli ktoś chce przeczytać te życzenia w oryginale, to poniżej podaję link. Myślałem, że po wcześniejszych wpisach o kopiowaniu, dadzą sobie spokój, ale na to nie pozwala im widocznie stan umysłu i samouwielbienie
http://www.kozal.srem.info/wydarzenia/251-25-lecie-kapastwa-ksidza-proboszcza-69273745
Przecież to jest kradzież dóbr intelektualnych! To nowa tradycja? Tak się bawią teraz komunistyczni oficerowie, których czas już minął .Co im pozostało? Marzenia i sny o potędze. Na szczęście płonne.
Czy Ty naprawdę sie spodziewałeś, że “toto” wymyśli coś samodzielnie? Niepoprawny optymista z Ciebie!
Zacznijmy od cytatu:
Pisownia oczywiście oryginalna. Są tam też odwołania do gen, Hallera i Witosa, a Che Guevarę tym razem pominęli. Czytam i płaczę ze wzruszenia. „Mądra, wykształcona, pokorna” hehehe… łoloboga, co za łaskawcy! Myśle, że oni najpierw powinni zrobić zrzutkę, kupić „Słownik języka polskiego” i spróbować sklecić choćby jeden krótki, logiczny wpis bez „papierza”, „horęgwi z kośićioła” , czy. „wrogostwa”. Tematyka dowolna; może być np. o „potężnym ruchu, co się budzi” albo o gazach jelitowych, bo to im najlepiej wychodzi. Zresztą może być o czymkolwiek, a i tak, to wyborcy zadecydują, czy chcą mieć we władzach takich nieuków, którym wszystko jedno z kim, byle dostać się do żłobu. Z „Samąbroną”- nie wyszło /wynik 0,8 % / to kolejny raz trzeba próbować z PISem! Oj Ziutek, Ziutek! Co z Ciebie wyrośnie?!
Cytat:
W jakim języku jest napisany ten bełkot, wie ktoś?
O ile się nie mylę, to w tym dialekcie mówią mieszkańcy “ziemi wolskiej” oraz południowych terenów San Escobar.
Muszę się Wam przyznać do pewnej swojej słabości. Otóż, jak tłucze mnie chandra, „ślak mie trafia” i wyć mi się chce do księżyca, to szukając ukojenia otwieram „stronę prawdy”, a tam odnajduję ocean spokojności, mądrości i „śmichu co niemiara”. Takie ucieszne kawałki goście tam wstawiają, że idzie się zes..ć. To nic, że nabijam im licznik obejrzeń: niech się cieszą, a co! Ode mnie mają codziennie kilkanaście wejść i dobrze, że mają z tego radochę jak głupi z nowej czapki. Ostatnio walnęło im w kierunku wiary i jadą cytatem, że „Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości….itd. Łoloboga! Ci „cierpiętnicy” najpierw naplują na bliźniego /vide Władek z szufladą w mordzie, Adamus, samiec Alfa z Pewl,, StanleyRogatka, caryca i kilka innych równie smakowitych/, nałżą, zmieszają z błotem, a potem się dziwią, że niestety trzeba za to odpowiadać. Zastanawiam sie tylko, jak oni mogą przystępować do Komunii Św. /widzę ich często/ mając na garbie takie grzechy? Wyraźnie widać, że dla nich najważniejsza jest głowa, bo im służy do jedzenia.
Z ciekawości, na „stronie prawdy” przeczytałam tę nieudolną przeróbkę Waszego dowcipnego tekstu w wykonaniu „Autora” i nasunęło mi się kilka wniosków. Po pierwsze, myślę, że ten osobnik na pewno na ból głowy nie narzeka, bo chyba ostatni już zwój mu się zlasował. Ukradł pomysł i uważa, że naprawdę coś potrafi, chociaż zawsze wychodzi na “the Billa”. Chciałoby się zakrzyknąć: „witaj Mistrzu polskiego słowa, sterowniku głównej rzeki Bałtyk, obrońco uciśnionych mieszkańców gminy, wnikliwy obserwatorze brudnych rąk wrednej władzy gminnej, siewco prawdy najprawdziwszej”! A tak ow ogóle, w języku polskim brak jest słów, żeby wymienić wszystkie walory, wady i zalety, zady i walety i różne „takie inne” „Autora”. My wszyscy oczywiście wiemy, że to on zwyciężył pod Grunwaldem, że wydawał przydziałowe gacie na wzgórzach Golan i dlatego Żydzi zwyciężyli, że dzięki niemu świeci słońce i kwitną kwiaty. Wszystko to prawda, ale czy dzięki niemu kręci się też Ziemia, jeszcze nie wiemy – ustalenia trwają.
I ostatnia zapowiadana zwrotka piosenki:
Dziewczyno z PSL-u,
Twarda z Ciebie kobita
Nie daj by na „kasztelu”
Zasiadł jakiś łachmyta
Drugiej takiej jak Ty
Nie ma, nie będzie wcale
Dziewczyno z PSL-u,
Bądź z nami dalej!
Jak łatwo sie domyśleć, piękne, staropolskie słowo “kasztel” oznacza tu gród władcy, siedzibę warowną. W każdym razie nie do zdobycia dla “Autora”.
„Autor” wydalił na swojej „stronie prawdy” płomienny apel o napisanie tekstu „Dziewczyno z PSL-u” do znanej piosenki kabaretowej. Wyraźnie widać, że chodzi mu o kolejne „uczczenie” pani wójt. To taka jego psychoza. My nie jesteśmy okrutni ani pamiętliwi, my rozumiemy, że w obliczu przyszłorocznych wyborów na starych zasadach mogą u wieczystego kandydata wystąpić objawy chorobowe, dlatego śpieszymy z pomocą, bo szkoda chłopa. Oto świeżutki tekst na zamówienie. Ciekawe czy się spodoba?
Dziewczyno z PSL-u,
Życie w gminie się toczy
Chociaż głupków jest wielu,
Oni mogą Ci skoczyć
Nie ma takiej jak Ty
Więc nie słuchaj bajdurzeń
Dziewczyno z PSL-u,
Rządź nam dłużej!
Wiele gmin już zwiedziłem
I niejedno widziałem,
Wiele spotkań odbyłem
Tyle ludzi spotkałem
I oświadczam to ja,
Pisząc ten elaborat:
Zmiany wójta nie będzie!
Bo tak chce elektorat.
Dziewczyno z PSL-u….
Wiesz, że różne „mądrale”
Co „carycą” Cię zwali
Tu nie liczą się wcale
Bo ich ludzie „olali”.
My już wiemy to raczej
Co kto wart jest i ile
To są zwykli krzykacze,
I nieuki i „szczyle”
Dziewczyno z PSL-u….
Ponoć władza się chwieje
Ruch potężny się budzi
Oni maja nadzieję
Jakoś dotrzeć do ludzi
Lecz suweren niezmienny
Wbrew zachętom, doradom
Zamiast „magistrów dziennych”
Woli „Władka z szufladą”.
Dziewczyno z PSL-u….
Ten “intelekt” i tak ją przerobi jak mu pasuje. Nie raz już tak robił, a co z tego wyjdzie zobaczymy wkrótce.
Hehehe… stało się jak przypuszczaliśmy. „Autor” znów miał wytrysk intelektu i wydrukował na tzw. „stronie prawdy” nasz pastisz piosenki „Dziewczyno z PRL-u”. Myśląc, że jest dowcipny pododawał swoje „myśli” i wyszedł mu taki gniot, że trudno się w tym połapać. Spróbowaliśmy to zaśpiewać po wypiciu całego litra ukraińskich wynalazków i pół litra koniaku z kukurydzy bez zakąski.. Nie poszło nijak. Ani ładu, ani składu, zresztą kto chce niech sobie poczyta i porówna z oryginałem. W prezencie dopiszemy mu jeszcze dodatkowy refren. Jesteśmy ciekawi jak sobie poradzi. Wszak szkolony na Wieczorowym Uniwersytecie Marksizmu i Leninizmu – da radę! Jak nie on, to jego oddziały filialne; a tam przecież potężne mózgownice! Prawdziwe „think tanki”. Liczymy na Was!!!!
Eureka! Ten słynny okrzyk, który wydał Archimedes gdy wlazł do wanny, przyszedł mi na myśl po przeczytaniu na „stronie prawdy” odkrywczej myśli, ze : „MIESZKAŃCY GMINY SĄ WYKSZTAŁCENI I MAJĄ DOBRĄ PAMIĘĆ”. Zaiste, myśl ta głęboką jest! Jak „Autor” na to wpadł?! Zastanawiam się tylko, czy ta grupa obejmuje także „magistrów dziennych” oraz „redaktorów terenowych”? O „potężny ruch, który się budzi” nawet nie śmiem pytać, bo to się samo wie. „Autor” narzeka, co prawda, że: „OSTATNIE 2 DEKADY SĄ STRACONE../…/…PRZEZ OBECNĄ WŁADZĘ”, ale zaraz optymistycznie dodaje. Że: „MIESZKAŃCY PODNIEŚLI SIĘ Z KOLAN”. Z obserwacji wynika, ze owi mieszkańcy /przypominam: wykształceni, z dobrą pamięcią/ pewnie klęczeli pod stołem i wstając walnęli głową w blat, no bo jak wytłumaczyć ten bełkot, chamstwo i nieuctwo wylewające się z tej jedynej na świecie „strony prawdy”?
Co się dziwisz „Pindzia”! Nikt, tak jak „prawdziwy Polak-katolik” /przeważnie z przydomkiem “patriota”/ nie potrafi z tak wielką miłością na ustach i Bogiem w sercu nienawidzić. A mi to lotto.
Sie narobiło! Ta tragiczna wieść, że w przyszłorocznych wyborach samorządowych mogą startować także dotychczasowi wójtowie, a więc wynik jest, przynajmniej u nas, do przewidzenia, tak wstrząsnęła „Autorem”, że bełkoce na swojej stronie jak poparzony. A to z właściwą sobie elegancją nazwie starszego człowieka „Władkiem z wielką szufladą w mordzie”, to innego „Staszkiem Rogatką”, to wybranych przez nas, mieszkańców gminy radnych „niedouczoną ferajną”. Czasem uderzy w ton „lokalno-patriotyczny”, pokazując zdjęcie kilku chłystków z prześcieradłami i namawiając mieszkańców Tuligłów do podobnych wygłupów, chociaż nawet podpisu nad tym zdjęciem nie potrafił napisać bez błędów! Stara sie też „ex catedra” pouczać mądrzejszych od siebie, chociaż oni mają często więcej rozumu w „małym”, czyli dwudziestym pierwszym palcu niż on w głowie. Wymyślił, a jakże, nowe słowo „wrogostwo”. Prawda, że piękne? Pozazdrościłem mu i też napisałem kilka zdań w jego stylu, wykorzystując słownictwo „strony prawdy” pozbierane z kilku lat.. Oto one: „Szłem łąko, kwiaty pachły, wiater wiał, wrogostwa nie było. Nagle ona mie odepchła. Złapała mie nerwa wienc weszłem do chaupy, trzasłem drzwiami mało nie spadło zdjencie papierza, pierłem i znowu wyszłem, bo hamstwa nie zniese.”
To jest mniej więcej ten poziom mentalny i „ganz neue” kanony piśmiennictwa stworzone przez „strone prawdy” i „magistrów dziennych”. Jeszcze trochę poćwiczę i może im dorównam. Debilus rex ante portas!
Czasem, gdy czytam wpisy na jedynie słusznej “stronie prawdy” i widzę wyrażenia typu „stanęła wójtowa jak dojna krowa” albo „Władek z szufladą w mordzie” czy też soczysty tekst o dziekanie co pierdzi, mam nieodparte wrażenie, ze to towarzycho skupione wokół „Autora” żyje w matrixie. Ma swój światek w którym wszystko jest proste jak budowa cepa: władza jest zła i wredna, a oni są wspaniali tylko ludzie tego nie dostrzegają. Gdy się popatrzy na te twarzyczki zdradzające gwałtowną i bezowocną pogoń za rozumem i mściwość wobec inaczej myślących, to od razu widać, że jak tak sobie strzykną jadem, to zaraz czują ulgę. Wg zasady: wszystkich i wszystko opluć, zohydzić, a w niedzielę do kościoła! Po powrocie i zjedzeniu rosołu znów ogień z rury! Dziwię się, że nie ma w tym kręgu kogoś, kto mógłby powiedzieć liderowi prosto w twarz: „chłopie, Ty to się nawet do tarcia chrzanu nie nadajesz, bo Twoja kultura, język i wiedza na każdy temat normalnie wyrywa z kapci”. Namacalnym tego dowodem są i będą wyniki wyborów.
I rzekł Pan do sług swoich: ” idźcie i paście owce moje. Potem jeszcze dodał: „i to wam powiadam – możecie je paść, ale nie doić!”. Nie wiem czemu taki tekst przyplątał się do mnie po ostatniej niedzieli? Ciekawe, że sąsiadce, leciwej pani – też. Na wszelki wypadek spytam innego sąsiada. Może będzie wiedział, co to za jaja?
Znowu powiało grozą! „Autor” naprawdę uwierzył, ze jest pępkiem świata i obwieścił
„urbi et orbi”, iż jakieś ciemne moce nastają na jego cnotę dziewiczą. Atakują tę jego krynicę prawdy i chcą ja „zhakować”. Obiło sie nam o uszy, że to najtęższe mózgi hakerskie z Chin, Rosji, USA i San Escobar nie mogą sobie poradzić ze “strona prawdy”. Naprawdę ulżyło nam wyraźnie gdy zapewnił, że to się nie uda i obiecał kontynuować swoje dzieło.
Łomatko! “Autor” myśli, ze mieszkańcy gminy maja taki iloraz inteligencji jak on, czyli mniej więcej na poziomie numeru butów, które nosi. Z braku pomysłu na zapełnienie “strony prawdy” co chwile zanudza albo głupawym wierszydłem, albo zestawieniem zarobków pani Wójt, albo zdjęciem kilku wyrostków stojących z prześcieradłem obok budynku gminy i robiących za “potężny ruch, co się budzi”. Popatrzyłem z ciekawości na zarobki włodarzy z naszego regionu opublikowane w Internecie. Na tle innych gmin, nasza pani Wójt z kwota 118 tys. rocznie plasuje się w średniej strefie. W niektórych gminach gaża wójtów wynosi nawet 172 tys. Wszystko to jest zgodne z obowiązującym prawem, a ślinotok naszego “bohatera” wynika z chęci obrzydzenia elektoratowi zwyciężczyni czterech kadencji i najprawdopodobniej także piątej. Popuśćmy wodze fantazji, wyobraźmy sobie, że wybory wygrywa “Autor” i następnego dnia wydaje oświadczenie iż rezygnuje z poborów, bo ma z czego żyć. Hehehe…. po pierwsze to się nigdy nie zdarzy, a po drugie, ciekawe ile w takim oświadczeniu byłoby byków ortograficznych! A teraz na poważnie. Przyrównajcie sobie zarobki wójta z dyplomem wyższej uczelni, który musi znać się na wszystkim, do apanaży aptekarskiego pomocnika bez wykształcenia który dzięki koneksjom zarabiał ponad 120 tysięcy plus limuzyna, nienależne honory, nagrody i obrywy z zasiadania w radach nadzorczych. Albo niesławnego uczestnika wyjazdu do Madrytu, któremu koledzy nie dali zginać i załatwili fuchę we władzach państwowej, potężnej firmy za marne 750 tysięcy rocznie. “Pecunia /czasem/ non olet”, a czasem “olet” prawda” Autorze”? /jeżeli wiesz co to znaczy/.
Znów te moje cholerne zajady! Popękały gdy zajrzałem na “stronę prawdy” i ogarnął mnie śmiech. “Autor” ozdobił swój wpis ksywka “Beata”, narzeka na szkołę, władze i wzywa do wybrania w najbliższych wyborach uwaga! “ludzi wykształconych”. Wiadomo, ze chodzi o “magistrów dziennych”. Wszystko byłoby OK, gdyby ten niecierpliwy, wieczny kandydat na wójta kupił sobie wreszcie “Słownik języka polskiego” i pod literką “P” poszukał jak się pisze słowo “przaśny”, bo niewątpliwie przynosi wstyd swojej nauczycielce od polskiego. Kto ciekawy niech poczyta wpisy “Autora” pod nowym nickiem “Bronek”, ale ostrzegam! na własną odpowiedzialność. Dodać do tego trzeba jeszcze koniecznie wierszydła i wieczór kabaretowy z telewizji wymięka. Tak trzymać “Autorze”! Wybory masz wygrane ! W cymbergaja.
Oj niedobrze Panowie! Niedobrze! Takim zawołaniem zaczynał swój program kabaret “Elita”. Jesteśmy przekonani, ze rozlega się ono teraz w kręgach zbliżonych do tzw. “strony prawdy. Jak ma nie boleć skoro prezes prezesów ogłosił, ze w najbliższych wyborach samorządowych nie będzie zapowiadanych wcześniej restrykcji, czyli urzędujący burmistrzowie i wójtowie mogą ubiegać się o ponowne objecie zajmowanych stanowisk. Ciekawe, jaki będzie tym razem wynik. My typujemy podobny jak wcześniej. Inny powód do zmartwienia jest taki, ze papież Franciszek ogłosił publicznie w Fatimie, iż tzw. objawienia w Medjugorie nie maja wielkiej wartości i posłał tam zaufanego biskupa żeby się przyjrzał im z bliska. Tyle ludzi i firm żyło sobie dobrze dzięki temu biznesowi, a tu taki szpas!. Rożnej maści “róże” i “rozsiewacze” chyba tego Franciszkowi nigdy nie wybacza, bo mniej wycieczkowiczów, to mniej kasy. Z wiadomej przyczyny radzi bylibyśmy poznać stanowisko “Autora” w tej sprawie, ale chyba liczymy na zbyt wiele.
Zaszalał “Autor” i tym razem. Uświadamia bowiem elektoratowi, jaki jest głupi. Znaczy, elektorat, a nie on. A w życiu! Po prostu ten durny elektorat nie wie kogo wybrać i wybiera ludzi, których zna i ufam im, a “magistrów dziennych” zwyczajnie olewa, zwłaszcza jednego. Zresztą….zacytujmy “Autora”. Tym razem jako “poeta Janek” pisze:
Jak widać nie ma kto matołkowi podpowiedzieć, ze nie ma w języku polskim słowa “wziaśc”. Kilka wpisów poniżej ten sam “Autor” przeobraża się w “koleżankę Maliniaka” i pisze:
Kilka linijek dalej czytamy:
Oczywiście dla podkreślenia wagi wpisu należało się powołać się na “papierza”, cytuje:
To “obudzcie się” należy oczywiście tłumaczyć jako :”wybierzcie mnie”. Podsumowując, już samo słowo “otwożyłaby” świadczy o tym, jaki naukowiec i myśliciel, czyli “magister dzienny” to pisał. Wcześniej jak widzicie, używając CapsLocka, wyróżnił swoje wątpliwości co do znajomości pisowni “niemagistrow dziennych”. Czyż to nie piękne?
Tak jak przewidywałem, “Autor” uwierzył, że jego działalność piśmiennicza na „stronie prawdy” zmienia bieg losów świata, steruje ruchami planet i powoduje globalne ocieplenie. Jak na razie czytanie wypisywanych tam bzdetów grozi nie globalnym ociepleniem, a globalnym ocipieniem. Cale szczęście, że czytają to tylko członkowie jego rodziny, miłośnicy kabaretów i masochiści. Że na gazach jelitowych się zna, to wiemy od dawna, ale jego wiedza na temat studiów prawniczych to prawdziwa niespodzianka. Jeszcze tylko na chwile musi wpaść do szkółki elementarnej podciągnąć się z języka ojczystego i będzie mógł zabłysnąć na forum, bo na razie wygląda to jak zamieszczone powyżej „strachy na Lachy” niejakiej „adwokat Iwonki”.
“Autor” zachłystnął się Dniem Strażaka i chwali miejscowych fajermanów ile może. Pozazdrościłem im i tez chciałbym się zapisać, ale żona powiedziała, że się nie nadaję bo mam za słabą wątrobę, a i podpórka z halabardy mogłaby nie wytrzymać przy mojej tuszy.
No, jeżeli “w naszej gminy’ , to może oznaczać tylko ‘magistra dziennego”, niezłomnego i wiecznego kandydata na wójta, Jeżeli taki ktoś miałby mnie reprezentować, to wybaczcie, ale wolę pierwszoklasistę z podstawówki. Dlaczego? Bo jemu takie byki ortograficzne i gramatyczne można wybaczyć, ale nie “rodakowi” co tytułuje się “magistrem dziennym”. No chyba że w nocy już nie jest magistrem.
A co oznacza poniższy wpis?
He, he, he,…zacznijmy od cytatu fragmentu większej całości ze „strony prawdy”:
Czy trzeba jeszcze dodawać jakiś komentarz? Po prostu żenada i „fstyd”. Dawniej taki stan umysłu nazywało się debilizmem lub matołectwem, teraz wystarczy powiedzieć „magister dzienny” i wszystko jasne.
Zaspany jest chyba nasz Pan dyrygent , dlaczego nasza Orkiestra się nie chwali gdzie gra i dla kogo 3 go maja ? Dawać z koksem !!!!!
Zainteresowanych informujemy, że nasza 30-osobowa Gminna Orkiestra Dęta w dniu 3 maja br. wystąpi na uroczystości z okazji Dnia Strażaka w Krasiczynie. Młodzi muzycy zagrają koncert na krasiczyńskim zamku wraz z plejadą artystów scen polskich na zaproszenie Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w Przemyślu.
W dniu 14 maja ponownie zabrzmią nasze instrumenty w tym szacownym zamczysku, a to z okazji 150-lecia urodzin ks. kardynała Adama Sapiehy. Oprawimy muzycznie w miejscowym kościele uroczystą mszę św. z udziałem biskupów przemyskich, krakowskich oraz przedstawicieli Episkopatu Polski. Po przemarszu na Zamek znakomici goście wysłuchają godzinnego koncertu naszych młodych gminnych artystów. Organizatorem jest Agencja Rozwoju Przemysłu w Warszawie. To ogromne wyzwanie, ale też i okazja do promocji naszej pięknej Gminy. Cieszy fakt, że poziom wykonawczy tego młodego zespołu ciągle rośnie, repertuar się poszerza, a kalendarz koncertów pęcznieje. Przybywa też młodzieży chętnej do nauki muzyki i to cieszy najbardziej.
I oto chodzi!! Wyrazy uznania!!!
Ostatnio „Autor” piał hymny z okazji wyboru dyrektorów dwóch szkól w Gminie. Z uciesznych wywodów „Autora” należałoby wyciągnąć wnioski, że w wyniku tych wyborów poziom szkół osiągnie wysokość Himalajów. Ble,ble, ble, skąd taki za przeproszeniem „Autor” i jednocześnie- he, he, he… „magister dzienny” /cokolwiek to znaczy/ ma wiedzieć, że dyrektor w tych sprawach ma tyle do gadania, co Żyd na gestapo za okupacji, bo program nauczania jest do kitu? Przejrzałem nowe, jeszcze cieplutkie podstawy programowe, niestety – jeszcze gorsze. Cały problem polega na tym, że człowiek po polskiej szkole jest specjalistą od wszystkiego a nie potrafi nic. Zna biografie pisarzy i świętych, a nie potrafi napisać prostego CV, żeby znaleźć pracę, zna funkcje trygonometryczne, a nie umie obliczyć żadnego podatku, wie jak wygląda retikulum endoplazmatyczne i zna na pamięć tablicę Mendelejewa, a nie wie co mu grozi gdy wleje wodę do kwasu. Nie daj Boże, gdy zaczepi go na ulicy obcokrajowiec i spyta o drogę. Z pewnością ręce rozbolą ich obu od tłumaczenia. Za kilka lat umiejętność programowania będzie konieczna i obowiązkowa, a w szkole mamy 1 godz. informatyki na zasadzie „rysunek w paincie” i pogranie grupowo online w RPG. Dodać do tego 2-3 godz. religii i mamy obraz współczesnego absolwenta. Gdzie choćby podstawowa znajomość geografii, język obcy do swobodnego porozumiewania się, umiejętność pływania i parę innych rzeczy niezbędnych do życia we współczesnym świecie? Kilka dni temu wiozłem w Przemyślu takiego kilkunastoletniego „naukowca” i spytałem czy wie przez jaką rzekę przejeżdżamy, to mi odpowiedział, że Wisłę. I niestety nie był to żart.
Kabareciarze z „GM” nie próżnują tylko klepią w klawiaturę kompa jak najęci. Widać, cała rodzina tyra żeby produkować wpisy, a cel jest jeden: dorwać się do władzy, chociaż do wyborów jeszcze ho, ho! Gdyby toto umiało jeszcze napisać coś poprawnie po polsku, ale gdzie tam! Najłatwiej zerżnąć z Internetu to i owo, dołożyć swoje „przemyślenia” o złej władzy gminnej i gotowe. W Rokietnicy mówią, że wychodzi z tego „baba Jaga” czyli słoma z butów i biustonosza. Tak trzymajcie dziewczynki i chłopaki! Sukces macie murowany jak zawsze, a my z tego mamy niezły rechot! A tak na marginesie; czy „redaktor terenowy” już wytrzeźwiał, czy jeszcze go muli, bo ostatnio wyglądał jakoś mizernie? Miał, co prawda trochę „oklepaną” fizjonomię, no ale weź! ”Badania fokusowe” muszą być wiarygodne!
Ogrodnik?
Jurek, a jak myślisz?
Jest takie powiedzenie, że pies jak nie ma co robić to sobie j..a liże. Nie wiem czemu „Autor” nie skorzysta z tej mądrości ludowej tylko kolejny raz przynudza na swojej „stronie prawdy” zdjęciami kilku wyrostków stojących z prześcieradłami przy budynku Gminy. Zdjęcia te same od lat tylko wpisy są dostosowywane do aktualnych wizji „Autora”. Oczywiście, zawsze jest to bełkot napisany z nadzieją, ze zrobi na kimś wrażenie. Cóż można sądzić na przykład o tekście, cytuję:
Kiedy z góry wiadomo, że odpowiedzi na takie bzdety nie będzie, bo każdemu to powiewa koło pośladków. Długo jakoś nie było informacji na temat „potężnego ruchu, co się budzi”. Jesteśmy zaniepokojeni i zagryzamy palce z niecierpliwości. Ziutek, nie bądź okrutny i zaspokój naszą ciekawość, bo niepokoimy się czy aby ten „ruch” nie zasnął na „wieki, wieków, amen”. Słyszeliśmy, że ponoć ostatnio jakieś spektakularne sukcesy w wybudzaniu odnosi klinika „Budzik”, może byś tam spróbował poszukać pomocy?
Autor znów zaszalał, i pod przybraną ksywką „Robert” usiłuje nieudolnie jak zwykle spostponować włodarzy gminy. Potem sam sobie odpowiedział, pochwalił swój wpis i jest cacy. Daremnie się kamufluje, bo po koszmarnych błędach językowych, interpunkcji i koślawej polszczyźnie od razu widać kto zacz. Najbardziej ucieszył mnie jednak wcześniejszy jego wpis na temat świetlicy wiejskiej. Dziwi się mianowicie, że widnieje tam informacja iż spożywanie alkoholu jest tam zabronione. Rżnie oczywiście głupa, bo wie iż z tego pomieszczenia oprócz dzieciaków korzystają także inni, dorośli „lokatorzy” i to do nich głównie skierowany jest ten apel. Zdarzyło się bowiem niedawno, że nawet podpórka z halabardy nie pomagała i niektórzy goście byli jakby lekko nachyleni, o czym miejscowe plotkary nie omieszkały „uprzejmie poinformować” kogo trzeba. Wzięły przykład z „Autora”, który w innej sprawie nawoływał na „stronie prawdy”: „ludzie, jak coś wiecie to donieście to tam”! On to ma we krwi. Jego apel oczywiście nic nie dał a smród jednak pozostał, nieprawdaż?
Obiecuję jako komendant dwóch pijaków już niema
Ooooooooooooooo, a czułam, jak rozprowadzał komendant, to też z niego nieźle jechało, ha ha ha. Powiem jeszcze inaczej, czy któryś strażak w tym roku był trzeźwy?
Chwila, bo nie łapię. Czy to chodzi o “komendanta dwóch pijaków”, czy o komendanta całej lokalnej formacji, a może ta część pijaków jest “niema” czyli oniemiała? Polska jenzyk to jednak trudna jenzyk.
W moich szkolnych latach była modna taka wyliczanka: „Jest tu taki między nami, co się zes..ł kartoflami, sucha rzepa suchy „krzon”, kto się zes..ł – pewnie on”. Przypomniała mi się ona, kiedy zobaczyłem na „stronie prawdy” wpis, w którym „Autor”, tym razem jako „weselnica”, z wrodzoną sobie inteligencją i kulturą opisuje traumę jaką przeżył na weselu w „Jaśminowym Dworze”. Należy przypuszczać, że jemu albo jego szanownej małżonce wyleciał niechcący tzw. „wysmyknik towarzyski” i zdarzenie to podsunęło mu pomysł, żeby znów utknąć na osobie pani wójt. To mi wygląda na jakąś obsesję paranoidalną. Przypomnijcie sobie tylko obszerny wykład na temat gazów jelitowych umieszczony na tej tzw. „stronie prawdy” przed dwoma laty, niedawny elaborat o „dziekanie co pierdzi” i jeszcze kilka innych o podobnej tematyce. Co oni maja w tych swoich łepetynach? Gdy czytam takie teksty to widzę, że ewolucja wśród człekokształtnych jeszcze się niestety nie zakończyła, albo zatoczyła koło.
Już myślałam, że „Autor” po słynnym już w gminie ogłoszeniu swojego zwycięstwa w przyszłorocznych wyborach, wyczerpał limit idiotyzmów na ten miesiąc, ale okazuje się że jednak nie. „Po linii, z ramienia i na bazie” gromi w swoim stylu wredną władzę gminną. Chodzi mu mianowicie o fundusz przeznaczony na organizację gminnych Dni Rokietnicy, sugerując, że należy te pieniądze przeznaczyć na ratowanie zdrowia jednej z mieszkanek naszej gminy. Wykorzystywanie czyjegoś nieszczęścia do swoich brudnych celów jest przejawem zwykłego chamstwa i zdziczenia. Każdy bowiem myślący człowiek wie, że fundusze gminne /poza wymienionymi w przepisach/ nie mogą być przeznaczane na indywidualne cele i takiej decyzji nie mógłby podjąć nawet Prezydent RP. Pleć pleciugo, byle długo – będzie się z czego pośmiać.
Zgadnijcie jaka jest recepta na przyciąganie młodzieży do służby liturgicznej, do scholi w Sanktuarium, żeby znów było tłoczno przy ołtarzu jak dawniej? Bardzo prosta! Wystarczy obiecać scholankom i lektorom, że będą jak co roku recytować i śpiewać Mękę Pańską. Potem dzień albo dwa przed występem, kiedy teksty i melodie opanowane, odświętne garnitury już wyprasowane, buty kupione i spódnice odebrane od krawcowej, należy wszystko odwołać telefonicznie i sprowadzić przyjezdny, nie najwyższych zresztą lotów, chór. Metoda ta została już kilkakrotnie wypróbowana w czasie naszych odpustów i przynosi widoczne gołym okiem efekty. Nie wiem dlaczego z tego patentu nie skorzystają żadne inne parafie w okolicy i wolą bazować na swojej młodzieży i swoich parafianach? Niekumaci jacyś czy co? Czyż nie miał racji autor fraszki pisząc: „wie to już nawet prosty patafian…itd.”?
No, tylko pogratulować “mądrości” takiemu kandydatowi i wypada podziękować za piękne życzenia . A o tym, że to tylko cytowane z innych stron, zaraz się przekonacie. Kiedyś, to jeszcze wpomnieli, “źródło internet”. Oto cały komentarz ;
Oryginał pochodzi z poniższej strony;
1. http://parafialeknica.net/2-strona/newsy?start=48
Czyli – ” Życzenia Opublikowano: niedziela, 05, kwiecień 2015 07:58″
Nie można przejść obojętnie nad ich dodatkiem ;
Ręce opadają, tyle razy było już to wyśmiewane, a “ta inteligencja” dalej swoje. Więc poniższy przykład poprawnej pisowni, jest specjalnie dedykowany “magistrom dziennym”. I to tylko z tego względu, że ich stronę mogą też czytać dzieci lub młodzież, bo dorośli to już po tych kilku latach “ich wypocin”, się pewno do tego przyzwyczaiła. Aby im calkiem nie pomieszać w głowie, to podpowiadam, że chodzi o – Tryb rozkazujący – my pokażmy
http://pl.bab.la/koniugacja/polski/pokaza%C4%87
Następne :
Znowu tylko skopiowane;
2. https://zyczenianaurodziny.com.pl/zyczenia/na_swieto_zmartwychwstania_zycze_ci,,
I już ostatnie na dziś, może juto co znajdą ;
No, jednak da się radę wtrącić coś od siebie, a mianowicie ;
Niestety reszta pochodzi z ;
3. https://bardzolubie.pl/zyczenia/wielkanoc/item/8-zycze-wam-kochani-aby-te-swieta-wielkanocne-wniosly-do-waszych-serc
Zakończę jednak jeszcze jednym cytatem z “ich strony, nie źródło internet”, tylko że te słowa dedykuję niespełnionym wiecznym kandydatom na Wójta;
No właśnie! Znów „Autor” wysilił nadmiernie mózgownicę i wydalił z siebie te nieudolnie skopiowane i sknocone życzenia wielkanocne. Dla zmylenia przeciwnika podpisał je „wierni z Tuligłów”, ale nawet przedszkolak pozna kto te teksty płodzi. Myślałem, że z okazji Świąt „magister dzienny” poprosi jakiegoś, nawet niezbyt rozgarniętego gimnazjalistę, żeby mu poprawił błędy ortograficzne i interpunkcję, ale się przeliczyłem. Chłopie, nie miej nas za głupków i nie podpisuj się za kogoś, kim nie jesteś. Lepiej idź walnij kupę, może Ci się miejsce na rozum zrobi.
Zajefajna robota została wykonana , słowa uznania!!!!
Do wyborów co prawda jeszcze szmat czasu, ale „biegunka wyborcza” już opanowała co poniektórych. Jeszcze nie wiemy jaka będzie ordynacja wyborcza, a tu już widać, kto się nie może doczekać i „drypci” w miejscu jakby mu sie chciało sikać. Na ostudzenie tego przedwczesnego zapału napisaliśmy fraszkę. Powtórzymy ją jeszcze kiedyś, oczywiście kiedy na to przyjdzie pora.
Fraszka (przed)wyborcza
Zechciał Pan odpocząć po dniu pracowitym,
Kazał sobie podać posiłek obfity,
Kawę i na deser ciasteczko nieduże
By móc na dobranoc oddać się lekturze.
Poczytał „Wyborczą”, Nasz Dziennik” i „W sieci”
Potem sprawdził co tam w Internecie leci.
Ale się cokolwiek w tym zagalopował,
Otworzył „stronę prawdy”- no i zwymiotował.
Czymże to nasz „Autor” tak Pana rozsierdził?
Czy może ”dziekanem co bezwstydnie pierdzi”?
Może „starą Panną”, co to „pełna łaski”?
Czy też może „różą”, co „rozsiewa blaski”?
Racz wybaczyć Panie, bo nie wie co czyni,
Ten co pcha się na urząd mając pusto w „dyni”,
I bredzi na stronie „od Sasa do lasa”,
Wszak to nie ta waga, ani nie ta klasa!
Panie, oto moja ta podpowiedź cicha:
Przed lekturą „GM” „walnij se kielicha”
Każdy kto zagląda na „Autora” strony
Musi być bezwzględnie wcześniej „znieczulony”.
Dawka znieczulenia zależy od treści,
„Hamstwo” czy „męszczyzna” – wszystko tam się zmieści,
„Papierz”, nawet „dżewiec z kośićoła” świętego
Dobrze, że dzieciaki nie czytają tego.
Drogi czytelniku, gdyby Cie spytali
Czy chciałbyś we władzach mieć takich „mądrali”,
Pomyśl, ile na tym może gmina stracić
Gdyby rządził jakiś „kwatermistrz od gaci”.
Wybierzemy mądrze, bo zawsze tak było.
Nie daliśmy szansy żadnym „bambaryłom”
Tak będzie i teraz, o to się założę,
My zagłosujemy, a Pan dopomoże.
Dzisiaj sztachłam się świeżym powietrzem i kinol mam zapchany. Kuźwa, coś znowu coś pyli! A może sie obora otwarła, albo tyż Kaśka odkryła, cholera jasna! Sama juz nie wiem.
Od czego by tu zacząć? Najlepiej od cytatu „najmądrzejszej” na świecie „strony prawdy”.
Widać gołym okiem, że fotel wójta śni się „Autorowi” po nocach. Nawet słowo „kadencji” napisał z wielkiej litery. O sobie też ma mniemanie, że hej, pisząc „wybierzemy Pana” oraz “dzięki Niemu”. Nikt kto liznął choćby trochę szkoły nie napisze o sobie z wielkiej litery „Pan”. Ta forma przysługuje tylko Panu Bogu, lub jest używana w listach i pismach jako zwrot grzecznościowy wobec innej osoby.
Eureka! Wykrztusiłem ten okrzyk przypisywany Archimedesowi myśląc, że „Autor” kupił sobie /albo mu kupili/ słownik języka polskiego, ale bogać tam! Naciąłem się czytając tekst o panu Marku – „ekologicznym” rolniku. Zmyliły mnie poprawnie zbudowane zdania, nienaganna ortografia etc. Dojechałem do końca i zobaczyłem podpis. Oczywiście! To nie „magister dzienny” pisał, tylko dziennikarka. A już podejrzewałem „Autora”. Pamiętam z młodości jak na płocie było napisane „doopa”; chciałem pogłaskać i wbiłem sobie drzazgę. Tak się można czasem naciąć. A panu Markowi oczywiście gratulujemy sukcesów.
No i nie mówiłam? Spytałam kiedyś tutaj na stronie czy będą może rozsyłane kalendarze z bocianami i wykrakałam niechcący. Kalendarzy co prawda nie widać, ale „Autor” dostał biegunki wyborczej i uraczył nas „bocianią” opowiastką. Po cierpliwie przepisanej z Internetu legendzie o tych sympatycznych ptakach walnał po oczach takim tekstem:
Ten koślawy wpis z błędami językowymi to oczywiście dzieło wieczystego, niespełnionego kandydata. Wyobraźcie sobie teraz jakiekolwiek pismo zredagowane przez takiego nieuka i wysłane z gminy do kogokolwiek . „Fstyt” panie, „fstyt”!
A on na pewno ćwiczy już przed lustrem mądre miny, garnitur oddał do pralni, uczy się jeść nożem i widelcem i chrząkać z godnością. Zapomniało biedactwo, że o tym kto po ewentualnej zmianie przepisów zastąpi obecną panią wójt zdecydujemy my, czyli wyborcy. Choćby plótł o bocianach, rozsyłał kalendarze i mizdrzył się do nas, ludzie swoje wiedzą i wyślą go prostować banany na San Escobar. Czy ktoś chce się założyć ze mną?
Nie wiem czy na San Escobar rosną banany, bo w telewizji nie mówili. Trzeba by spytać ministra Witolda, bo to on odkrył ten nieznany nikomu dotąd kraj wyspiarski. Co tam satelity, kartografowie, podróżnicy! Wystarczy jeden Witold i proszę! Jesteśmy dumni!
Stara jestem, może trochę głucha, może trochę ślepa, ale nie na tyle żeby nie zrozumieć co do mnie mówią. Byłam w Sanktuarium w Tuligłowach i wyraźnie słyszałam ogłoszenie o przesunięciu odpustu w Czelatycach z niedzieli na poniedziałek. Wszyscy to słyszeli. Uwierzyłam słowu płynącemu z ambony i wybrałam się na piechotę żeby uwielbić św. Józefa. Zastałam parę osób z naszej wsi, zamknięty kościółek i ani śladu odpustowych kramów Zagadnęliśmy kogoś co sie dzieje, to nam odpowiedział, że odpust owszem był, ale poprzedniego dnia, w niedzielę. Przesunięta była tylko godzina mszy św. z dziewiątej na jedenastą trzydzieści o czym sąsiednie parafie były na czas powiadomione. I kto tu chce robić z nas, starszych osób głupków a sam nie orzeł? Czy można się dziwić, że śmieją się z nas w innych parafiach? Tą drogą pragnę podziękować Ci „wspaniała różo” za zorganizowanie mi tej pieszej wycieczki. Osobiście podziękuję gdy przyjdziesz po kolędzie.
Gwoli scisłości: z Tuligłów było trzy osoby i od nas z Więckowic dwie. Pewnie w niedzielę byłoby dużo więcej, ale cóż….
Ech, usmarkałam się po pachy gdy mi opowiedziano o tym jak to jeden gość, znany pod ksywką „róża” przyjechał na podwórko Jubilatów, którym wykręcił numer z mszą rocznicową. Przyjechał z pretensjami dlaczego za ich przyczyną ukazują się o tym fraszki w Internecie, ale źle trafił bo gospodyni (znana z ciętego języka) była w trakcie sprzątania i miała w rękach groźną broń, mianowicie ścierkę. Słowotok płynący z ust Jubilatki i ta groźna broń sprawiły, że gościu „dał w długą” ledwie co wyrabiając na zakręcie. No i czyż nie piękne są te ludu polskiego zabawy?! Pamiętam, że „Autor” swego czasu straszył wredną władzę gminną satelitą szpiegowskim. Ciekawe czy ten satelita zarejestrował to widowisko? Ponoć cała akcja była pilnie obserwowana z „pewexu”.
Hm. Tak się zastanawiam czy jest jakaś dziedzina życia na której niespełniony ambicjonalnie „Autor” zna się cokolwiek. Na geografii raczej mizernie, bo nie wie że Tywonia leży bliżej niż Rzeszów i pisze dyrdymały o „pani z importu”. Z języka polskiego cieńszy niż dwunasty numer kordonka, zresztą poczytajcie sami: uwaga, cytat!
i następny:
no może jeszcze jeden, a co:
Ziutek! słowo „zgartuje” nie istnieje w języku polskim! Powinno być „zgarnia”, wieść nie może być „przetaczana”, bo przetacza się wagony na bocznicy, a wieść się „przytacza”, zaś pątnicy nie „przebywają tylko „przybywają”. Czy Ci nie wstyd tak kaleczyć język ojczysty??
Hłe,hłe,hłe, frędzelki wzięły się za uczenie nas czytelników, prawideł języka polskiego. Tego nie wymyśliłby nawet sam Mrożek. Głąby, co nie potrafią sklecić poprawnie jednego zdania bez błędu usiłują pouczać innych. Napisano ponoć w gminnym dokumencie „Jan Paweł drugi” czyli zamiast cyfr arabskich lub rzymskich zastosowano rdzenne polskie słownictwo i szczujcie wywęszyła aferę na sto fajerek. Widocznie mało toto w życiu widziało. Oni nie maja takich zmartwień, napiszą po prostu „papierz” i szafa gra. Dobrze, że dzieci tego nie czytają. Uwaga, będzie cytat z ich „strony prawdy”:
.
Czy trzeba to komentować? Jest takie stare polskie powiedzenie: nie widziała doopa słońca, zagorzała od miesiąca.
Powyższy cytat z wiadomej strony. Właśnie, sam chciałbym wiedzieć ile wyprocesowała pewna pani, po “wypadku przed lokalem wyborczym”?
A co wyprocesowała? Nic! W zasadzie powinienem trzymać się konwencji GM i napisać NIC! NIC! NIC! Pańcia wróciła do domu, na wszelki wypadek wpieprzyła swojemu staremu “za niewinność” i tak to sie skończyło.
Aaa… czytałam, czytałam. „Autor” pisze, że „zebranie wyglądało bezwonnie, bezbarwnie….itd”. Jak miało wyglądać „wonnie” skoro nie było tam „ róży”, która ponoć coś tam rozsiewa. Zżera mnie ciekawość jak wyglądało by w praktyce „zebranie wonne”. To po jabcoku czy po kapuście?
Żaden jabcok, żadna kapusta! Tylko grochówa może rozwiązać dylematy “Autora” z jedynie słusznej strony prawdy najprawdziwszej. Efekt zaskoczy nawet samego “Autora”; może przestanie ględzić o “bezwonnych” zebraniach. I tego się trzymajmy!
W naiwności swej ogromnej myślałem, że komuna załatwiła temat analfabetyzmu raz na zawsze, lecz życie brutalnie zweryfikowało te moje poglądy. Czytam oto kopię pisma
wysłanego przez Radę Gminy do administratora parafii Tuligłowy w sprawie dofinansowania remontu Sanktuarium. Wyraźnie jest tam napisane, że Gmina zarezerwowała środki finansowe, ale uruchomi je dopiero po ustaleniu, ile pieniędzy na ten cel parafia pozyskała od innych podmiotów /marszałek, konserwator, starosta itd./. Chodzi o to, żebyśmy my podatnicy mieli pewność że te fundusze pójdą na przeznaczony cel, a nie np. na organizację z kosmosu wziętych, megalomańskich pomysłów. Na stronie „prawdy najprawdziwszej”, w opisie ostatniego zebrania wiejskiego czytamy:
Zastanawiam się teraz kto tu jest analfabetą, a kto zwykłym złośliwym, judzącym gnojkiem? Znamienne jest też to, że zebranie odbyło się po mszy św. a więc spotkanie z Panem Bogiem zaliczone, zatem można już opluć bliźniego, wpieprzyć żonie, skatować psa, zniszczyć przystanek itd. Ukraść niczego w polu się nie da, bo jeszcze nie wyrosło.
Cel tych bezczelnych kłamstw jest dla wszystkich oczywisty, a zainteresowanym to i tak powiewa koło pośladków z lekkością puchu. Piszcie sobie ile wlezie pisarze z Bożej łaski, faktów nie zmienicie. Dla informacji podam, że od roku 2004 do chwili obecnej Gmina przekazała parafii prawie dwieście tysięcy złotych. Żadna inna parafia w Gminie nie może się w tym porównywać. Dokumenty są do wglądu, kto chce niech sprawdza.
Co prawda, to prawda.
Łomatko! Znów popękały mi zajady, bo nieopatrznie zajrzałam na „stronę prawdy”, a tam jak zwykle jaja niemożebne. I znów „Autor” wspiął się na wyżyny intelektu i napisał: PROSIMY O PUBLICZNĄ INFORMACJĘ Z SERI—DLACZEGO? /pisownia oczywiście oryginalna/.
Wrócił do sprawy medali za długoletnie pożycie małżeńskie /liczy chyba, że ktoś mu odpowie, hehehe…/ i straszy, że „będzie pisał”. Jego umiejętności pisarskie już znamy i obawiamy się o reakcję adresata. Pęknięte zajady to mały pikuś, ale jak pęknie ze śmiechu, to już sprawa dla prokuratury. A propos prokuratury: my też prosimy „Autora” O PUBLICZNĄ INFORMACJĘ Z „SERI”–DLACZEGO nie informuje jaki jest ciąg dalszy płomiennego apelu: „ludzie jak coś wiecie to zgłaszajcie to tam”, bo jakoś cicho w tej materii?
Powyższe cytaty pochodzą z wiadomej strony ‘GM”, dla mnie to “Głos Matoła”. Zapytacie dlaczego? Nic prostszego, sami najpierw podają odpowiedź, ale czytać ze zrozumienie toto nie umie. Poniżej kolejny link z jego strony. Nic dodać, nic ująć, szkoda chłopa, może jaka zrzutka na naukę indywidualną? Nie wiem czy pomoże, ale nikt nie zarzuci, że nie próbowaliśmy.
Jeżeli jesteście odporni na byki ortograficzne i koślawą polszczyznę, a ciekawi najnowszej „tfurczości” „Autora”, to poczytajcie co o gminnej uroczystości wręczania medali za długoletnie pożycie małżeńskie pisze na „stronie prawdy”. Brednia za brednią, podlana sosikiem troski o dobro mieszkańców i usiłowaniem dowalenia „przebrzydłej władzy”. Dowiecie się tam np., że 86-letni mieszkańcy musieli iść na piechotę, że medale przyznał jeszcze Prezydent Komorowski i czekano żeby wręczyć je przed zbliżającymi się wyborami i tym podobne sensacje.
A teraz fakty: w naszej gminie naliczono 31 kwalifikujących się par małżeńskich. Drogą służbową czyli poprzez wojewodę wystąpiono do Prezydenta RP o przyznanie medali. Taka procedura zajmuje machinie biurokratycznej niemalże cały rok. Prezydent Komorowski przyznał odznaczenia 10 parom, prezydent Duda 21 parom i dwa lata “pykło”. Zawiadomienia o przyznaniu odznaczenia poprzychodziły wcześniej, na same medale trzeba było jednak czekać. Uzgodniono z zainteresowanymi, że ceremonia odznaczania będzie jedna, po nadejściu odznaczeń dla wszystkich par Jubilatów. W lutym br. medale zostały wreszcie skompletowane i uroczystość się odbyła. Wszyscy nestorzy mieli zapewniony transport, ale najczęściej korzystali z pomocy swoich bliskich. A teraz ciekawostka: po uroczystym obiedzie i koncercie jedna z osób, nie mogąc doczekać się przyjazdu wnuczka, nie chciała skorzystać z odwiezienia gminnym samochodem mówiąc „nogi mam zdrowe to się przejdę”. Wzruszające w tej historii jest to, że mądrale piszący o „przemierzaniu na pieszo” /pisownia oryginalna –sic!/ są w stanie wojny z tą osobą od wielu lat, a jednak jej los nie był im obojętny. Czyż to nie piękne? Łkamy ze wzruszenia! Od razu widać, że to najprawdziwsi „wierni czciciele”, szkoda tylko, że z nauką Kościoła mają tyle wspólnego, co rolmops z Rolls Royce’m. Ciekawe dlaczego nawet nie zająknęli się o historyjce z wierszyka poniżej? A jest prawdziwa, jak najbardziej!
Już ciekawscy nie poczytają na stronie “jedynej prawdy” sprawozdania z wręczania medali za długoletnie pozycie małżeńskie bo po Waszym zakpieniu z nich wpis zniknął jak kamfora. Podejrzewam, że znów ktos mądrzejszy się pojawił, znów popukał w czoło. i “wierni czciciele” wpis wycofali. I po co było tak bezczelnie kłamać? Ale to dobrze, bo widać, że czytają Waszą stronę od dechy do dechy. Czasem mam nieodparte wrażenie, że ktoś tam ma mózg zbudowany z tego samego materiału co baran torbę.
Dziwnych zaiste czasów dożyliśmy. W tzw. przestrzeni medialnej huczy od skandalu jaki wywołał spektakl „Klątwa”, bo jest to rzeczywiście coś obrzydliwego. Oburzamy się na Teatr Powszechny w W-wie, a sami mamy „pod nosem” tzw. „stronę prawdy” czyli Głos Mieszańców. Aktualnie można tam zobaczyć oprócz horrendalnych błędów ortograficznych ponowny apel do władz Gminy o dotacje dla Sanktuarium. Temat już oklepany i zamknięty, odpowiedź udzielona – nie wiem czemu „rżną głupa”; pewnie czytać ze zrozumieniem toto nie potrafi. Ale ja nie o tym.
Piszącym tam „naukowcom” z równą łatwością przychodzi napisanie cytuję:
jak i np.
Pisownia oryginalna. Upłynęło zaledwie kilka dni jak Matkę Boską tam obrażano, a już jest „dytyramb na cześć rozsiewacza” oraz „wierni tylko Bogu”…itd. Inne świństwa tam wypisywane na niektórych księży i mieszkańców naszej Gminy są powszechnie znane i nie zasługują na to, żeby je ponownie cytować. Czym zatem poziom intelektualny “strony prawdy” różni się od „dokonań” idioty reżyserującego spektakl „Klątwa”? Tylko skalą, bo poziom chamstwa jest porównywalny.
Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie… Znacie? No pewnie! A oto nowsza wersja.
Złote gody
Zamówił dziadek mszę rocznicową,
Miały być świece i Boże Słowo,
Bo i okazja szczególna przecie,
W małżeństwie piąte dziesięciolecie
Poszli więc z babcią, kasę wpłacili
I z przewielebnym tak uzgodnili:
Msza ślubna będzie – mała różnica,
Nie w Tuligłowach, a w Więckowicach.
To bez znaczenia, Pan Bóg jest wszędzie,
Tutaj zajęte? To niech tam będzie!
Ważne wspomnienia, ważna jest data,
Ważne, że razem po tylu latach.
Gdy przyszła pora, dzień wyznaczony
Dziadek tak rzecze do swojej żony:
Ubierz się pięknie, podmaluj ryja
Dziś DLA NAS zabrzmi „Ave Maryja”
Wnuczek ich podwiózł, stanął jak wryty
No bo kościółek mrokiem okryty.
Nic się nie świeci, nikt nie otwiera
Co to się dzieje? Co za cholera?
Tak poczekali chyba z godzinę.
Wrócili do wsi zbadać przyczynę.
Źli i zmarznięci, przez wieś jechali
Patrzą – z przeciwka wielebny wali
Więc zawrócili i w pełnym pędzie
Jadą z nadzieją, że msza jednak będzie
Że będą mogli uczcić rocznicę
A tamten skręcił…… na Rokietnicę.
Czas by na puentę , lecz ją czasami
Trudno odnaleźć, spróbujcie sami.
Mnie się wspomniało przysłowie stare,
Że czasem życie przerasta kabaret.
Myśl taką można by wyryć w złocie,
Że choćbyś chłopie zarabiał krocie,
Nie płać nic wcześniej, nie kładź na tacy
Bo Cię wielebny zrobi na cacy.
Szukacie puenty? Tu ją znajdziecie.
Oto najprostsza puenta na świecie:
To wie już nawet prosty patafian
Gdzie nasz “rozsiewacz” ma swych parafian.
Jak widać po tłumaczeniu, to jakby nie Pani WÓJT i Rada Gminy ROKIETNICA, to NIE JEDEN EKOLOG z rodziną by splajtował. Ja powiem tak; szczekać może każdy, “DZIENNY, NOCNY, BEZROBOTNY, MAJOR, GENERAŁ, KAPRAL”, TYLKO SĘK W TYM, że ugryźć już nie może ,bo jak wiadomo nawet “PIERWSZOKLASIŚCIE” z podstawówki, bez zębów nie da rady ha ha ha.
I tym razem nie zgodzę się z “AUTOREM”, HA HA HA dobre, ‘AŁTOREM GM”, ale gdy ktoś chce wrócić na przykład z RZESZOWA, Krakowa czy Gdyni do NASZEJ GMINY, a nie był leczony przez kilkadziesiąt lat, to wybacz, ale kto by wziął na siebie taką odpowiedzialność, CUDA SIĘ ZDARZAJĄ, ale bez przesady. Teraz nie pomoże żaden NFZ ani lekarz, który możne odratować nogi, ale na głowę już za PÓŹNO. O ile mi wiadomo, to o skierowanie do specjalisty też nie jest trudno, wystarczy podejść do lekarza rodzinnego i po kłopocie. A kto chodzi do ‘rodzinnego” ten wie gdzie się udać w dni wolne od pracy, no chyba że który “magister” nie czytaty, nie pisaty, bo tam jak byk wszystko pisze. Ale może tu nie trzeba mieszać w ten przypadek lekarzy, skoro prosty człowiek, “wyborca” , już kolejny raz przy urnie sam się wyznał na takim przypadku.
Na koniec bym prosił, aby ktoś może po podstawówce mi to przetłumaczył na nasz język, bo ja ni hu.. hu.. nie wiem o co chodzi ” MAGISTROM, DZIENNYM”.
Poziom tzw. „strony prawdy” jest, co prawda powszechnie znany czyli chamstwo, mijanie się z prawdą, brak kultury, kuriozalne błędy ortograficzne, ale i tak potrafi ona zaskoczyć. Wydawało mi się, że jak jest dno, to już nie można zapukać od dołu, a jednak im się udało! W ubiegłym tygodniu wzięło ich na moralizatorstwo i swój bełkot zakończyli odkrywczą myślą /cytuję/:
Co prawda nie napisali o jakie podłogi im chodzi, ale to nie dziwota, bo to zbiorowisko „magistrów dziennych”.
Na bieżący tydzień wymyślono apel do władz gminy o dofinansowanie Sanktuarium. Nie wiemy z jakich powodów pierwsza wersja została usunięta i wklejono wersję skróconą, a w niej zabrakło „płomiennego” wezwania /cytuję/:
Na miejscu pani Wójt brzydziłbym się dołączać do takich „wiernych czcicieli”, którzy potrafią bluźnierczo napisać „stara panna, łaski Pełna”, obiecać modlitwy do zdjęcia księdza, obiecać całowanie go w nogi w miejscu skąd wyrastają, napisać o “pierdzącym dziekanie” i kilka innych równie smakowitych. Co prawda po naszej interwencji niektóre świństwa usunięto, ale mamy kopie i co rusz je podziwiamy, ale ad rem.
Kłamstwem jest wpis, że władze gminy nie dotują Sanktuarium. W ubiegłym roku przekazano pięćdziesiąt tysięcy złotych, o czym wielebny jakoś „zapomniał” poinformować „wiernych czcicieli”, w tym roku zarezerwowano podobną kwotę, ale zostanie ona uruchomiona po zgromadzeniu przez administratora parafii reszty funduszy potrzebnych do wykonania zadeklarowanego zadania. Zainteresowani otrzymali w tej sprawie pisemną odpowiedź i nie wiadomo dlaczego „rżną głupa”? Po prostu Rada musi mieć pewność, że pieniądze podatnika będą wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem a nie na inne „pomysły” zatem apele „wiernych czcicieli” są czczym pisaniem. Nb.na sesji Rady Gminy zrobiło się wesoło gdy ktoś tam rzucił argument, że też ma rodzinę, czym rozbawił obecnych. Gratulujemy! Szkoda tylko, że nie wiemy jak liczną.
Ja też czytałem pierwszą wersję tego apelu do Gminy o dotację i widzę, że w późniejszej wersji „wierni czciciele” opuścili też kilka zdań, w których straszyli, że będą pisać do „wszystkich instytucji”, / pewnie do PZPN, IPN, Zw.Hodowców Kanarków, Towarzystwa Miłośników Kiszonego Ogórka itp./, będą organizować „dużą pikietę przed urzędem gminy z udziałem mediów” itd. O „potężnym ruchu, który się budzi” zapomnieli? Minęło dwa dni i “strachy” zniknęły. Pewnie znalazł się w ich otoczeniu ktoś mądrzejszy, popukał się znacząco w czoło i wpis „poprawiono”. Miał rację Stanisław Lem pisząc: “Gdyby nie Internet, nie wiedziałbym, że na świecie jest taka ilość idiotów, niechcący umiejących czytać i trochę pisać!”. Jak widać „strona prawdy najprawdziwszej” zajmuje się pisaniem „na Berdyczów” i ma to tyle sensu co występ świni w balecie. Może to i dobrze, bo chłopaki /i dziewczyny/ maja zajęcie i nie robią innych głupstw.
Chamstwo, dno, pół metra mułu i wodorosty. Nawet nie chce się człowiekowi babrać w tym goownie, ale są pewne granice, które wyznacza kultura człowieka i zwykła przyzwoitość. Najpierw cytat z tzw. „strony prawdy”:
Pomijając koszmarne błędy ortograficzne, już samo sformułowanie :”stara panna łaski Pełna”, zawierające niektóre przymioty przynależne tylko Matce Boskiej budzi wstręt, a chamskie odniesienia do szanowanego i prawego księdza, który dawno pełni posługę gdzie indziej świadczą tylko o poziomie intelektualnym „Autora”. Myślę, że nie od rzeczy będzie zainteresować tym chorym przypadkiem psychiatrów, a także władze kościelne. I tak się stanie, bo nie wierzę że ta degrengolada umysłowa „strony prawdy” dzieje się bez cichego błogosławieństwa „wielebnego rozsiewacza”.
Jakież to cudne! Wyczytało towarzycho, że planowane są zmiany ordynacji wyborczej i dawaj się ślinić . Hehehe…. już pewnikiem widzą się we władzach Gminy, może nawet garnitury, nowe krawaty pokupili i ćwiczą miny do kamery jak w „Ranczu”. Śmieszne jest to ich dzielenie skóry na niedźwiedziu, a niedźwiedź jeszcze w lesie. Z tego co wycieka z tzw. kół wynika, że prawo nie będzie działało wstecz, bo byłby to precedens /tak twierdził to pan Karczewski na konferencji prasowej/, zatem powoli mości panowie! Zresztą z rozkładu głosów wyborców w poprzednich latach widać było jasno, że wszyscy konkurenci „naszej pani wójt” sprawiali na wyborcach takie wrażenie jak furmanka na inżynierach z Daimler-Benz. Tak będzie i następnym razem. Założymy się? Słyszeliśmy, że wyborcy na „wsiakij słuczaj” już mają swojego „czarnego konia” i wcale nie jest to „rycerz niezłomny”.
Czy ktoś wie co się stało z tak pięknie prowadzoną dawniej stroną internetową Sanktuarium w Tuligłowach? Dlaczego przestała istnieć? Mieszkam daleko, ale pochodzę z tamtych stron i bardzo lubiłam popatrzeć na zdjęcia, na komentarze /były nawet z dalekich krajów/, posłuchać nagrań z nabożeństw, poczytać znajomym historię Obrazu Matki Boskiej i parafii, powspominać pielgrzymki do Matki Bożej. Wszystko zmarnowane! Kto do tego dopuścił?! Obiło mi się o uszy, że zmienił się administrator i parafia „spsiała”, ale żeby aż tak?! Co na to mieszkańcy, rada parafialna, kuria?
Dzięki za wpis! Stał sie cud i strona wóciła! Co prawda ostatnie nagranie audio nosi datę 2014 rok, ale zawsze coś. A co do “spsienia” parafii… no niestety smutna prawda.
Hehehehe… Nasi ulubieńcy jako szczególni znawcy języka polskiego zarzucają autorom oficjalnej strony Gminy analfabetyzm, bo wg nich publikowana tam jest tylko prognoza pogody. Innych informacji, np. o wydarzeniach kulturalnych, o szkoleniach, zarządzeniach wojewody, ostrzeżeniach o epidemii ptasiej grypy, zimowisku dla młodzieży z naszej gminy, czy choćby zaproszenia do biblioteki nie zauważyli, bo też i do czego biblioteka im potrzebna jak tam nie zaglądają? Cały ten ich wpis ma obrzydzić wredną władzę gminną, a ma się tak do rzeczywistości jak picie w Szczawnicy do szczania w piwnicy. Gratulujemy donosicielom dobrego samopoczucia! Tak chłopcy /i dziewczynki/ trzymajcie, a na pewno wygracie! W cymbergaja.
Nowy Rok już rozpoczęty i nowa nadzieja w nas. Nadzieja, że znów będzie się z czego pośmiać. Pierwsze jaskółki już są.”Autor” zabrał się za tworzenie tzw. przedwyborczej poezji użytkowej tzn. przerabianie gotowych tekstów piosenek na swój użytek. Najśmieszniejsze jest to, że nie potrafi sklecić zdania poprawnie po polsku, a używa w swoich „utforach” obcych słów, których znaczenia nie rozumie. Napisał: „popełniłem wiele fa pa”. Pewnie chodziło mu o francuski zwrot „faux pas”/fałszywy krok/, który należy wymawiać jako „fo paa” a nie „fa pa”, ale napisany musi być w oryginale. Jest to zwrot używany w eleganckich konwersacjach kulturalnych ludzi, a w towarzystwie gdzie „dziekan pierdzi”, z „zadnicy mu śmierdzi”, ktoś tam ma „zasypać sobie oczy solą drogową, i resztę zechlać” a „wójtowa stanęła jak dojna krowa” pasuje jak kwiatek do kożucha albo skarpety do sandałów plus krawat. W ogóle cała ta strona donosicieli to „Francja elegancja”, nieprawdaż?
Moja babcia miała ulubione powiedzenie „ćma ćmę ćmi”. Przypomniało mi się ono gdy zobaczyłem na wesołej stronce (oczywiście z wielkiej litery), że: /cytuję/
Domyślam się że chodzi o prawdę najprawdziwszą oczywiście.
A tymczasem chodzi o kłamstwo „Autora”, że w prokuraturze toczy się śledztwo przeciwko pani Wójt naszej gminy.
„Autor” swoim zwyczajem dokonał manipulacji cytując fragmenty z naszej strony tak okrojone, żeby nie wydało się, że łże jak pies. (przepraszam wszystkie psy z mojej okolicy). Jako źródło podał Internet, bo się „psiajucha” nawet nie chce publicznie przyznać, że z wypiekami na swojej prześlicznej buziuchnie czyta naszą stronę od dechy do dechy. Zapomniał bidula, że każdy inteligentny człek może sobie porównać oba teksty i skonstatować, że rozpoczynając budowę drogi wykonawcy mieli docelowe fundusze, wstępną zgodę żyjących właścicieli, brakowało tylko formalności, a te w sądach zajmuja kilka lat. Idąc tokiem rozumowania „Autora” należało zrezygnować z budowy drogi do czasu usatysfakcjonowania biurokracji, a ludzie niech się nadal taplają w błocie mimo, że to dwudziesty pierwszy wiek.
To jedna sprawa, druga to styl w jakim „żelazny kandydat na wójta” usiłuje pozyskać wyborców.. Inwektywy, obelgi, przezwiska, donosy do wszystkich możliwych instancji mają mu pomóc w kampanii wyborczej.
Na celowniku jest oczywiście aktualna pani Wójt, której największą winą jest to, że odważyła się już cztery razy kandydować i mieszkańcy wybrali ją ponownie na to stanowisko nie dając kontrkandydatom najmniejszych szans.
Chyba nie trzeba przypominać, że prawo zgłaszania swojej kandydatury ma nawet kosmita, który udowodni, że jest pełnoprawnym polskim obywatelem. A tak przy okazji; pani Wójt to kobieta, matka dzieciom, której już choćby z racji płci należy się szacunek, a stek bluzgów, pomyj i donosów świadczy tylko o proweniencji autorów, czyli towarzystwa „wzajemnej adoracji” skrytej pod ksywką „Autor”.
Recepta na wygranie wyborów jest taka: chcesz wygrać? Przekonaj ludzi do siebie, pokaż program czyli co masz do zaoferowania, walcz na argumenty, a nie z ukrycia, zza węgła jak tchórz, przy pomocy kalumnii i pomówień.
Czysta walka, to walka z otwarta przyłbicą.
Gdzież się zapodział etos korpusu oficerów, którzy raczej strzelili by sobie w łeb niż skłamali i uwłaczyli czci niewieściej?!
Wyborcy nie są głupcami i w swej wdzięcznej pamięci mają księży, którzy byli nietuzinkowi, dbali o szerzenie wiary i uwielbienie Boga, zostawili ślad na naszej ziemi i nie dali sobą manipulować. Sformułowania typu
a także określenia
gdy rzeczywistość skrzeczy aż zęby bolą , musi razić dobry smak i poczucie zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. I to by było na tyle.
Moja Mama mówi, że chociaż stuknęła Jej prawie dziewięćdziesiątka i wiele rzeczy na świecie widziała, ale takich jaj jeszcze nie, żeby w czasie Świąt Bożego Narodzenia w Sanktuarium tak popularnym wśród pielgrzymów były msze ciche, bez oprawy, a przy ołtarzu celebrans nie pamiętający czy ma odprawiać mszę za Staszka, Marka czy za Józka Stąporka z Bździny Dolnej, chociaż kasę się łyknęło jak najbardziej. Byliśmy z rodziną w Sanktuarium bo była msza za krewnego, ale więcej nie damy się zrobić w bambuko i wszystkich wokół będziemy ostrzegać. Teraz wcale nie żałuję, że wyjechałam stamtąd. Szok!
A Gminna Orkiestra Dęta wzięła udział w uroczystej mszy św. w Tapinie i ma stamtąd kolejne zaproszenie na koncert kolęd w styczniu. Kalendarz występów w okolicznych kościołach zapełniony szczelnie. Zaproszenia przyszły także z innych gmin. Muzycy mówią “damy radę”!
Zacznijmy tradycyjnie od cytatu tekstu, który niezawodny „Autor” opatrzył dopiskiem WAŻNE!!! Oto fragment tych wypocin:
Już sam ten fragment świadczy o mentalności „Autora”. A teraz fakty: w rzeczonej prokuraturze toczy się postępowanie sprawdzające nie przeciw „pewnej pani”, tylko „w sprawie” rzekomych nieprawidłowości przy budowie drogi. Chodzi o to, że sześć lat temu myśląc po gospodarsku wytyczono bieg drogi gminnej przez maleńką działkę, która miała kilkunastu, w większości już nieżyjących współwłaścicieli. Gdyby ją ominąć, droga wyglądałaby jak serpentyna, albo jak mówią niektórzy „jak byk jscał”. Droga powstała, mieszkańcy z niej korzystają, w międzyczasie oczywiście wszczęto procedury wywłaszczeniowe, a te trwały do ubiegłego roku. (Sz)czujne kundelki spod znaku „strony prawdy” dopatrzyły się korupcji i sruuuu… do proroka, a ten mając donos musi wszystko sprawdzić. Qźwa, gdzie takich sieją? Za okupacji to by donieśli na gestapo, że sąsiad zrobił jajecznicę na boczku. Prawdę rzecze pewien mędrzec, że q.wa to nie zawód, q.wa to charakter.
Jestem pewny, że skłonność do donosicielstwa, to sprawa genów. W mrocznych czasach okupacji wskutek donosu gestapo aresztowało dwóch braci- mieszkańców naszej wsi. Ich nazwiska widnieją na pamiątkowej tablicy w naszym kościele. Jeden z nich był księdzem – zginął w Dachau, drugi był rolnikiem – zginął w Oświęcimiu. Hitlerowcy znaleźli pod żłobem w stajni skrytkę, a w niej radio i pistolet. Kto doniósł? Sąsiad Karol P, brat Antka P. – „panie dziejku”. Obydwaj skoligaceni rodzinnie z tymi co dzisiaj nie tylko straszą donosami, ale i donoszą gdzie się tylko da. Starsi mieszkańcy pamiętają Antka, ale jego brata Karola pewnie już nie, bo ten szybko się zorientował co mu za donos grozi ze strony „leśnych”, uciekł gdzieś na Wybrzeże i więcej się we wsi nie pokazał. A współczesne „karole” donoszą i jeszcze się tym chlubią!
No właśnie! Jeszcze innych namawiają. /Cytat/:
Te dwa zdania skonstruowano tak koślawo, że wyszły z tego całe jaja .Zorientowani mówią, że po tym płomiennym apelu taki tłum rzucił się „tam!!!” przedstawiać dowody, że aż trzeba było wprowadzić ograniczenia ruchu, bo się zakorkował. Później okazało się, że to elektorat “Autora” pewnikiem źle zrozumiał, że jest jakaś akcja z dokumentami i może będą coś za to płacić więc ludziska przyszli przedstawiać różne dowody; a to dowody osobiste, a to dowód zakupu nawozów sztucznych, a to dowód nadania paczki itd. Mówili tez co wiedzą. Jeden pamiętał kiedy się Lenin urodził, drugi wiedział kto kradł cebulę w sąsiedniej wsi, trzeci przypomniał sobie kto podpalił sklep „na górze”, czwarty bąknął cos o znikających kopkach siana u naszych sąsiadów, piąty podzielił się wiedzą o Gagarinie, szósty wiedział coś o Łajce i tak ta wiedza rosła, rosła i rośnie dalej. A Piłat myjąc ręce rzekł: “Jam tu jest bez winy”.
Najpierw cytat ze „strony prawdy”:
/ i zaraz następny/
.
To pozostawmy bez komentarza, bo kultura osobista i znajomość języka polskiego tego towarzystwa poraża, natomiast interesuje mnie wklejany tam co chwilę temat zarobków pani Wójt i radnych. Tak się zastanawiam, czy powtarzana ciągle jak mantra ta informacja nie służy przypadkiem „Autorowi” do osiągnięcia orgazmu? A może puszcza nawet przy tym gazy jak to z właściwą sobie elegancją opisywał kilka dni temu? Może to „woń wiary” z rozsiewacza działa na niego jak suplement diety? W każdym razie jest to na pewno przypadek dla psychiatry. Nie prościej wygrać wybory i zarabiać tyle samo zamiast zazdrościć? Uczyć się Ptysie, a nie szczekać!
Poradźcie kochani czy wstrzymywać się jeszcze kupnem nowego kalendarza na następny rok, bo zapowiedziana kampania wyborcza ponoć ruszyła i kalendarz z bocianami powinien nadejść? Sama nie wiem, czekać nadal czy jednak potuptać do kiosku?
Witam czytających, ale jest mi niemiernie smutno, że w całej gminie nie ma ani jednego zaangażowanego w kampanię wyborczą “młodych? i gniewnych?, czy tylko wkur..onych, że znowu ich wszyscy olali”. Sama do polityki się nie mieszam i nie pcham, ale darmowy kalendarz ornitologiczny to by mi pasował do kolekcji. Szkoda tylko że tak nieregularnie wychodzi. No ale cóż, jedni zarabiają po sto parę tysięcy, a inni muszą się zadowolić gó….m, a do tego strona .com.pl też darmowa nie jest. No cóż, jeżeli chcemy mieć kalendarz co roku z dodatkowym bocianem, to dajmy chociaż z 15 % kandydatowi w wyborach, by miał jaką motywację, a jak to za dużo na jego poziom intelektualny, to może zróbmy jaką kwestę lub festyn. Jest taka reklama;
Potrzebujesz siana, zadzwoń do bociana……
Ale można i tak;
Masz trochę siana
wspomóż bociana kachana(y).
Jest i trzecia opcja, ukochani ich “kapłani i ….zadki” mogą przecież ogłosić ściepę narodową i każdy parafianin musi się dołożyć, a jak nie to ekskomunika i finito! Nie za darmo przecież całe rodziny porządkowały cmentarz w jednej z gminnych parafii.
Bardzo spodobał mi sie ten komentarz. Inteligentny, dosadny, bez inwektyw, ale obawiam sie, że sarkazm w nim zawarty jest za trudny do zrozumienia przez “aktyw” strony najprawdziwszej. Czasem podejrzewam nawet, że niektórzy tam piszący byli poczęci przez telefon. Po prostu stary wykręcił zły numer i mamy to co mamy.
Może mnie ktoś uświadomić czy kapłani dzielą sie na poprzednich i zadnich, bo wyczytałam coś takiego na GM? Do tej pory myślałam, że kapłan to kapłan a poprzedni może być proboszcz, metropolita, prymas itd. Co za matoł pisze takie pierdoły?. Kilka dni temu ktoś tam wpisał, że “strona prawdy”: to żenada, ale nie zakumali, że to o nich i dalej to na ich stronie wisi. Gratuluję intelektu!
He, he, he…. Oto próbka dobrego smaku, kultury i poziomu intelektualnego tzw. „strony prawdy” /wpis z dnia 20 grudnia/ cytuję:
/ pisownia oryginalna/. Na tle życzeń świątecznych i odwołań do wszystkich świętości a szczególnie do MB w Sanktuarium wklepywanych tam co chwilę jest to przykład zwykłego chamstwa i zdziczenia. Może nawąchali się „woni wiary” z rozsiewacza, może przesadzili z dopalaczami? „Autor” lubi często pouczać innych, a zachowuje się jak gość, który robi awanturę na przyjęciu, bo podano mu nóż do ryby, zapominając, że przed chwilą sam walnął kupę na środku pokoju. Po wpisach widać, że przy porodzie akuszerka zamiast klepnąć w tyłek klepnęła w arbuz i do tej pory pestki gubicie.
Fstyt! Fstyt! Fstyt na całom eoropem i azjem! To w stylu tzw. stronki prawdy, bo o niej tu będzie mowa. Zaszalały tym razem równo gostki czyli znane towarzycho, czyli „ Autor” i pod ksywka „poetka gminna Zosia” zamieściły jako swój, znany wiersz pruskiego grafa Jozefa von Eichendorffa „Boże Narodzenie”, w tłumaczeniu ks. Szymika, no ale jak się do biblioteki nie zagląda….W dodatku jest to kradzież dóbr intelektualnych, na którą w KK jest paragraf. My nie tacy! My pomożemy frędzlom. Proponujemy zgrabny tekst , który może się przydać np. gdy będą składać życzenia „redaktorowi terenowemu”. Oto one:
Przyjemnego szumu w głowie
Wygodnego miejsca w rowie
No i może jeszcze potem
Spokojnego snu pod płotem
Żeby pies z kulawą nogą
Cię nie oblał idąc drogą
Dużo czadu i uroku
W nadchodzącym Nowym Roku!
Hej!
Łomatko! „Autor” znów zaszalał. Słyszał, że gdzieś dzwonią, ale nie wie dokładnie w którym kościele. Dorobił historyjkę o sklepie i „Paweli” i pyta co to jest ta „Pawela”. Tak z grubsza to jest to „takie cuś, co się w pale nie mieści”, podobnie jak kultura albo „dżewiec horęgwi z kosićoła”. Wszyscy zainteresowani w gminie wiedzą tylko „strona prawdy” nie wie, że w sobotę w sąsiedniej gminie odbędzie się powiatowy zjazd OSP z udziałem władz wojewódzkich, powiatowych i gminnych. Nasza Gminna Orkiestra Dęta została poproszona o koncert i poprowadzenie uroczystości rozpoczęcia obrad.
Czasem tak się zastanawiam dlaczego ktoś, kto tylko się już nie moczy i umie sam wrócić do domu zabiera się za plotkowanie w Internecie nie dbając o to, że w tekście bzdur i błędów jest jak g.wien w kaczej hodowli? Umysł jak widać ma otwarty. Niestety na przestrzał.
„Eureka”! Ten znany okrzyk Archimedesa wydałem, gdy zobaczyłem na „stronie prawdy” sposób na budzenie „patriotyzmu gminnego”. „Autor” zachęca żeby zaśpiewać ściągnięty z Internetu, zamieszczony tam tekst i „patriotyzm gminny” się sam obudzi w nas. A tekst jak tekst. Frędzle pozamieniały tylko słowo „Polska” na „Gmina” i gotowe, bo na tyle tylko ich stać. Genialne, prawda? Żeby tę dotkliwą lukę w budzeniu „patriotyzmu gminnego” zapełnić, zamieszczamy własny, lokalny tekst. Ciekawe, co się obudzi? Oto on:
Gdy przygniatają Cię czasem troski,
Przeciwny wiatr też w żagle dmie,
Wtedy myślami wracasz do wioski
Gdzie życie Twe zaczęło się.
Choć los tak często barwy swe zmienia,
I ważnych wciąż przybywa dat
To mimo woli snujesz wspomnienia
Tamtych beztroskich, błogich lat
Podkarpacka moja gmino
Strojna w bławat, olszyn gaj
Tutaj lata moje płyną,
Tu przeżyłem życia maj.
Wszystko tutaj nas zachwyca
Śpiew skowronka, trawy źdźbło
Piękna cała okolica
Rokietnica to jest to!
W pamięci masz wciąż ten błękit nieba
I woń jaśminu i ten las
Kuszący zapach świeżego chleba
Ach, gdyby wrócił tamten czas…
Pobyć w Tapinie czy Tuligłowach,
Na Woli przeżyć choćby dzień
Usłyszeć znane te swojskie słowa
„Uruszysz”? „Aliwo!, Ta dzieee”!
Zahaczyć potem o Czelatyce
Zerwać gdzieś bławat, wrzos czy mak
Potem w kwitnącej utonąć gryce,
Czy jeszcze gdzieś jest pięknie tak?
Rowerem pognać hen gdzieś, zaginąć
„Widaczem” przejść się chociaż raz
No i „patykiem pisane” wino
Pamietasz wciąż ten jego smak?
Choć jesteś z grubsza gdzieś „urządzony”
To przecież – choć co chcesz to mów,
Wciąż jakoś ciągnie Cię w swoje strony
Chciałbyś zobaczyć je znów.
Żal mi się zrobiło „Autora”, bo od tylu lat zadaje „publiczne pytania”, często z wielkiej litery i nikt, nawet pies z kulawą nogą nie chce mu odpowiedzieć. Widać, że każdy ma te jego pytania tam, „gdzie pan, pana majstra może…” itd. Tym razem poruszył problem obchodów ćwierćwiecza RM. Grzmi przy tym, dlaczego włodarze gminy nie wysłali do Torunia busa z chętnymi na uroczystości. Słucham czasem tej stacji radiowej i wiem, że była to uroczystość quasi- religijna i organizatorami byli proboszczowie, albo moderatorzy z Rodzin RM przy parafiach, nigdy wójtowie, czy burmistrzowie. Gminy pomagały w ramach swoich możliwości, ale nie organizowały. U nas nikt się tym nie zajął, bo i po co mu kłopot, prawda?? Na stronie internetowej księży Michalitów znalazłem informacje o tegorocznych „Rekolekcjach u Ojca” dla młodzieży. Odbywały się one niedaleko, w Miejscu Piastowym. Z naszej parafii, szczycącej się figurą św. Michała nie było nikogo. Zgadnijcie skąd była najliczniejsza grupa? Zgadliście! Tak, tak! Z Pewli. Przypadek? Nie trzeba wcale wysilać pamięci, żeby przypomnieć sobie niedawny pogrzeb byłego proboszcza. Gminny samochód pojechał w połowie pusty, umówieni z organizatorem wyjazdu parafianie z Więckowic odstali na mrozie co swoje i poszli do domu, a organizator-rozsiewacz przypomniał sobie o nich dojeżdżając do Stalowej Woli, /zresztą po nerwowych telefonach niedoszłych żałobników/. Czy wyjazd na jubileusz RM miałby tak samo wyglądać? Ze swej strony możemy tylko apelować do „Autora”, żeby nie kupował przeterminowanych dopalaczy, bo sami widzicie co wypisuje.
Napisał kiedyś nasz narodowy bard, że „gdy mało książek znasz, wychodzi ci to na twarz”. Zatem zgodnie z obietnicą zrobiliśmy listę osób kryjących się pod ksywką „Autor” ze śmiesznej stronki „ prawdy” i udaliśmy się do naszej gminnej biblioteki z zapytaniem czy ktokolwiek z nich wypożyczył kiedykolwiek chociażby jedną książkę. Pani sprawdziła i pokręciła znacząco głową. W konwencji wpisów „Autora” wyglądałoby to tak: „NIKT, NIKT, NIKT”! O co zatem chodzi w tym czepianiu się nie tylko kultury, ale całego życia gminy in extenso ? Ano o to, żeby obrzydzić elektoratowi legalnie wybraną władzę i samemu dorwać się do konfitur. Aż się prosi o przytoczenie fragment wiersza Adama Asnyka: „daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia”. Pewnie też nie słyszeli o bezsensownej pracy Syzyfa, skoro do biblioteki nawet nie zajrzeli. Złośliwi mówią i ja im wierzę, że gdy kiedyś, w czasie letniej burzy piorun uderzył w budę na podwórzu kogoś z tego towarzycha i zabił psa, to łańcuch jeszcze trzy dni szczekał. Tak na wszelki wypadek.
Tuba propagandowa niespełnionego kandydata na wójta, czyli po naszemu „wesoła stronka” znów dała czadu. Zaczęła coś bredzić o etosie, nie mając pojęcia o czym pisze i ponownie „Wikipedia” wpuściła „Autora” w maliny /ekologiczne oczywiście/. Konia z rzędem temu, kto wyjaśni znaczenie nowomowy „etos szacunku…”, czy też „etos nie ciągania…”? Skąd takie bzdury się lęgną w chorej głowie? Równie dobrze moglibyśmy zapytać, a gdzie „etos referendum”, co miało zmieść naszych gminnych decydentów z powierzchni Ziemi? Miało być tuż, tuż, bo wredna władza nie urządziła zabawy w Tapinie, pokazu tańca na rurze w Czelatycach i nie zbudowała toru żużlowego w Tuligłowach, a odważyła się kłaść w listopadzie asfalt na drogach i jeszcze w dodatku pozwoliła na rajd samochodowy. Co prawda „potężny ruch” budził się co chwila, ale prawdopodobnie zaraz zasypiał, bo o referendum jakoś „ani słychu, ani dychu”. Tyle prześcieradeł z hasłami w stylu „uwolnić ryby z puszek,” czy „uwolnić babcię klozetową” się zmarnowało…Czy warto było?
Zaiste rację miał Janusz Gajos w kabaretowym skeczu o kulturze. Powiedział tam mianowicie, że „kultura, to coś takiego, że to się w pale nie mieści”. Jakby odpowiadając na ten skecz, za kulturę gminną zabrał się „Autor”, czyli dyżurni gminni frustraci. Że pojęcie „kultura” nie mieści się „Autorowi” w pale to widać. Zauważa tylko istnienie biblioteki, a reszta wg niego to pustynia. Sprawdzimy, czy był kiedykolwiek w tejże bibliotece. Imprez kulturalnych , jak na warunki naszej maleńkiej gminy jest aż nadto. Piękne przedstawienia teatralne w Tuligłowach, podniosła uroczystość połączona z mszą św. z okazji 98 rocznicy odzyskania niepodległości w Czelatycach, koncert gminnych zespołów artystycznych w Rokietnicy, otwarta próba kapeli ludowej „Rokiecianka” połączona z koncertem w Woli Rokietnickiej, czy choćby ostatnie wieczory andrzejkowe zorganizowane wszędzie tam, gdzie są ludzie, którzy nie uznają bezczynnego leżenia na kanapie to tylko kilka propozycji z ostatniego, krótkiego okresu. Cotygodniowe próby orkiestry dętej, kapeli ludowej, zespołu tanecznego mażoretek „Domino”, dają możliwość rozwijania swoich zdolności każdemu, kto tylko ma chęć. Aktualnie na zajęcia uczęszcza ponad sześćdziesiąt osób w różnym wieku. Na koncertach w Rokietnicy i w Woli Rokietnickiej byli nieoczekiwani goście z zagranicy. Wyrażali się z uznaniem o poziomie wykonawców, czyli mieszkańców naszej gminy. Nic nie poradzimy na to, że „Autorowi” słowo „kultura” kojarzy się tylko z zabawą wiejską, plus wóda i kanapka. Koniecznie z kiełbasą i kiszonym ogórkiem.
Pytanie za dyche: jak myślicie, jakiej narodowosci może być autor życzeń dla nauczycieli? Oto cytat:
Czy Polak mógłby tak kaleczyć język ojczysty?
Poniżej prezentujemy wygrzebane z archiwum dwa wpisy „Autora” dokonane w ciągu kilku miesięcy. Pisownia oczywiście oryginalna. Oto one:
.
I trzy miesiące później:
Oczywiście publikacji „kto z kim i za ile” nie było, a my zagryzamy wargi z ciekawości i czekamy nadal. Ciekawe czym im podpadł ks. Jacek? Pewnie przywieźli ze sobą tonę wazeliny i się zmarnowała.
BARDZO BARDZO BARDZO PRZEPRASZAMY ZA GŁUPOTY KTÓRE PISZEMY NA GŁOSIE MIESZKAŃCÓW . MAMY JUŻ OBSESJĘ NA TEMAT LUDZI UCZCIWYCH. TO WSZYSTKO TO ZAZDROŚĆ I ZŁA WOLA BĘDZIEMY SIĘ SMAŻYĆ W PIEKLE
POSYPUJĄCY GŁOWY POPIOŁEM